Duński koszmar w 90 minut…

Niestety nie tak miała wyglądać 7.kolejka eliminacji Mistrzostw Świata. Polacy przegrywają w Kopenhadze aż 4:0 (2:0), i zapewne jak najbardziej chcą zapomnieć o dzisiejszym meczu. Meczu w którym brakowało wszystkiego co dawało radość polskim kibicom.  Przede wszystkim brakło zwycięstwa, które miało przybliżyć reprezentacje do awansu na turniej w Rosji. 

 

 

Nic w piątkowym meczu z Danią w polskiej drużynie nie działało, jak należy nic zupełnie nic. Żaden z zawodników nie przypominał piłkarza z gry w klubie.Kamil Grosicki źle dryblował, Kamil Glik źle wyprowadzał piłkę spod własnej bramki, Łukasz Fabiański źle wybijał i  w stosunkowo łatwej sytuacji – źle łapał piłkę, a Robert Lewandowski mimo usilnych prób – nie był w stanie sforsować momentami agresywnie grającej defensywy rywala. Do tego niedyspozycja Łukasz Piszczka, wymuszona zmiana jeszcze w pierwszej połowie, chaos w defensywie. Na dokładkę Pione Sisto i Nicolai Jorgensen kręcący naszą linią obrony.Skończyło się na czterech ciosach, ale gdyby polska kadra otrzymała ich więcej, nie byłoby to niesprawiedliwe rozwiązanie. Zagraliśmy jeden z najsłabszych meczy za czasów kadry Adama Nawałki.

 

To pierwsza przegrana Polaków w eliminacjach i koniec seri 13 meczów bez porażki. W Danii nie wygraliśmy od 40 lat, a nawet nie strzeliliśmy gola. Teraz trzeba się podnieść z kolan już na poniedziałkowe starcie z Kazachstanem w Warszawie.Kto stanie w polskiej bramce i  to były jedne z najgorętszych pytań przed meczem w Kopenhadze. Ostatecznie Adam Nawałka wrócił do regularnie grającego w klubie Łukasza Fabiańskiego.

Polski selekcjoner dokonał tylko jednej zmiany w porównaniu z ostatnim meczem, czerwcowym triumfem nad Rumunią. Gdyby wówczas za kartki musiał pauzować Kamil Glik.Gdy fani gospodarzy z opóźnieniem, spowodowanym kontrolą Polaków, zajmowali swoje miejsca na trybunach, „biało-czerwoni” kibice w polskim sektorze już dawali koncert pieśni. Gorzej mieli ci z naszych fanów, którzy kupili wejściówki w duńskich sektorach. Zgodnie z zapowiedziami organizatorów, wielu z nich nie zostało wpuszczonych na obiekt i czekali pod stadionem z nadzieją na zmianę decyzji. Sporej grupie udało się ostatecznie wejść na stadion.Gospodarze rozpoczęli z animuszem. Już w pierwszej minucie Thomas Delaney potężnie uderzył zza pola karnego, a Fabiański końcami palców przeniósł piłkę nad poprzeczką. Odpowiedź Orłów mogła być zabójcza. Po błyskawicznej kontrze Łukasz Piszczek zagrał w pole karne, odbita piłka wróciła do niego, lecz przestrzelił lewą nogą z 16 metrów. Początkowe akcje pokazały, że to będzie zacięty mecz.

Grający z nożem na gardle w kontekście awansu na MŚ Duńczycy próbowali grać pressingiem, ale ekipie Nawałki udawało się z niego wyrywać, jak choćby w 11. minucie, gdy na 25. metrze od bramki miejscowych faulowany był Krzysztof Mączyński. Do rzutu wolnego podszedł Robert Lewandowski, lecz posłał piłkę nad poprzeczką, co spotkało się z owacją fanów gospodarzy.Chwilę później duńscy kibice mieli znacznie większe powody do radości. Ich pupile, po indywidualnej akcji Nicolaia Jorgensena, wywalczyli rzut rożny. Po dośrodkowaniu Christiana Eriksena, Delaney kompletnie zgubił krycie i uderzeniem głową,i pokonał Fabiańskiego. Najbliżej strzelca bramki byli Piszczek i Piotr Zieliński, ale żaden nie zdążył za Duńczykiem.

Po chwili dekoncentracji nasz zespół wrócił do gry. Najpierw zapola karnego strzelał Karol Linetty, potem z dystansu uderzał Piszczek. Bez efektu bramkowego. Ze strony gospodarzy szczęścia próbował Pione Sisto. Po półgodzinie gry to Dania była o włos od podwyższenia, gdy po kapitalnym dośrodkowaniu Henrika Dalsgaarda tuż obok bramki główkował Andreas Cornelius.W 34. minucie na polską drużynę spadł kolejny cios, gdy boisko musiał opuścić Piszczek, narzekający na problemy żołądkowe. Jego miejsce na murawie zajął Thiago Cionek. Duńczycy nie przebierali w środkach. Jak rażony piorunem padł na murawę Lewandowski po walce o górną piłkę z Daalsgardem.Trzeci cios otrzymali „Biało-czerwoni” jeszcze przed przerwą. Kamil Glik, zamiast wybić piłkę jak najdalej, próbował ją rozegrać na wysokości pola karnego i stracił na rzecz Eriksena. A ten już wiedział co zrobić. Idealnym miękkim podaniem obsłużył Corneliusa, który nie dał szans Fabiańskiemu. Drużyna Nawałki rozpoczęła odważniej, ale ekipa gospodarzy szybko uspokoiła grę. W 54. minucie niecelnie z dystansu strzelał Eriksen. Pięć minut później było już po meczu. Do festiwalu błędów dołączył Fabiański, który dośrodkowaną przez Eriksena piłkę wybił niefortunnie na siódmy metr, a Jorgensen posłał ją do siatki. Nawałka próbował ratować sytuację, wpuszczając na boisko Arkadiusza Milika, ale nie mógł szaleć ze zmianami, bo pierwszą wykorzystał już przed przerwą. Zresztą wynik był koszmarny. Po chwili na murawie pojawił się debiutant Maciej Makuszewski. W 70. minucie Milik przeniósł piłkę nad poprzeczką z kilkunastu metrów, ale na boisku wciąż rządzili gospodarze. Gdy mecz był już wygrany przez Duńczyków, na murawie pojawił się, owacyjnie witany, Bendtner, który zastąpił Corneliusa. Po chwili z ostrego kąta w boczną siatkę huknął Sisto.Kreator gry Duńczyków Eriksen w 80. minucie fantastycznym strzałem zza pola karnego podwyższył na 4-0. Gospodarze zaczęli bawić się z Polakami. Biorąc pod uwagę całe 90 minut Polacy nie stworzyli sobie sytuacji na strzelenie gola. O tym meczu jak najszybciej musimy zapomnieć, ponieważ już w poniedziałek czeka nas starcie z drużyną z Kazachstanu, który musimy wygrać pewnie aby pokazać, że to jedynie wypadek przy pracy i Polacy jak najbardziej zasługują na piątą pozycje  w rankingu Fifa.

Grupa E el. MŚ

Dania – Polska 4-0 (2-0)

Bramki: Thomas Delaney (15.),  Andreas Cornelius (42.), Nicolai Jorgensen (59.), Christian Eriksen (80.)

Żółta kartka: Krzysztof Mączyński.

Sędzia: Milorad Mażić (Serbia).

Dania:Kasper Schmeichel – Henrik Dalsgaard, Simon Kjaer, Andreas Bjelland, Jens Stryger Larsen – Andreas Cornelius (75. Nicklas Bendtner), William Kvist, Thomas Delaney (86. Mike Jensen), Pione Sisto, Christian Eriksen – Nicolai Jorgensen (82. Lukas Lerager).

Polska:Łukasz Fabiański – Łukasz Piszczek (34. Thiago Cionek), Kamil Glik, Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk – Karol Linetty (66. Maciej Makuszewski), Krzysztof Mączyński – Jakub Błaszczykowski (62. Arkadiusz Milik), Kamil Grosicki, Piotr Zieliński – Robert Lewandowski.