97c7b93ab2753

Cracovia sprowadziła Arkę na ziemię

Rzeczywistość lubi szybko sprowadzać ludzi na ziemię. Nie inaczej było z piłkarzami Arki, którzy przekonali się o tym w Krakowie bardzo boleśnie.

Ten mecz łudząco przypominał niedawny mecz na Narodowym. Arka głęboko cofnięta, starająca się blokować ciosy i szukać swoich pojedynczych szans. Tym razem jednak plan nie wypalił, bo między dzisiejszą Cracovią a ówczesnym Lechem była jedna zasadnicza różnica – skuteczność. Pasy pokazały, że przysłowie „głową muru nie przebijesz” nie jest do końca prawdziwe, bo im to za sprawą Krzysztofa Piątka się udało. Tak bardziej serio, to należy gospodarzy pochwalić za kolejny bardzo poprawnie rozegrany mecz. Nie było tutaj co prawda żadnych fajerwerków, ale gra była pewna, przewaga bardzo widoczna i ważne trzy punkty zostały przy Kałuży.

Momentami gra Arki była dzisiaj po prostu żenująca. Sam trener Ojrzyński po meczu przyznawał, że w pierwszej połowie piłkarze głowami byli nawet nie na Narodowym, a po prostu w chmurach. Brakowało dokładności nawet przy najprostszych zagraniach, a sytuacja w której Warcholak niemal strzelił gola Szczepaniakiem na pewno będzie hitem Eurosportowych wattsów. Największym pocieszeniem dla Arkowców może być forma rywali w walce o utrzymanie i to, że w następnej kolejce punkty na pewno straci ktoś z dwójki Śląsk-Ruch. W Gdyni muszą jednak przede wszystkim patrzeć na siebie, bo w ich sytuacji komplet punktów z Górnikiem jest po prostu musem.