statystyki

Cracovia odbudowuje swoją twierdzę

Wygrana z Mistrzem Polski, gol wychowanka i awans na drugie miejsce w tabeli – nie było to na pewno najgorsze popołudnie w życiu kibiców Cracovii. Pasy wygrywają trzeci mecz z rzędu i zaczynają mocno rozpychać się łokciami w czubie tabeli.

Michał Probierz nieco przemeblował dzisiaj środek pola, bo nie mógł skorzystać z Pellego van Amersfoorta i Sylwestra Lusiusza. O ile zastąpienie tego drugiego Milanem Dimunem było dosyć oczywiste, tak 17-letni Michał Rakoczy w miejsce Holendra sprawił, że sporo par oczu otworzyło się dosyć szeroko. Rakoczy jest uznawany za jeden z większych talentów, jakie pojawiły się w Cracovii w ostatnich latach, w ostatniej kolejce sezonu 17/18 otrzymał nawet szansę debiutu w lidze. Pełnoprawny debiut zaliczył jednak dzisiaj i niech za cały komentarz starczy, że przy zejściu z boiska doczekał się skandowania swojego nazwiska przez pasiaste trybuny. Ciąg na bramkę, pewność siebie, luz w grze kombinacyjnej, a do tego kapitalne wykończenie wrzutki Mateusza Wdowiaka – oczywiście nie można jeszcze zbytnio się podpalać, ale Pasom rośnie piłkarz, dla którego kibice będą chcieli przychodzić na trybuny.

Cała Cracovia wyglądała jednak dzisiaj bardzo pewnie, na co jakiś wpływ z pewnością miała oczywiście czerwona kartka złapana w wyjątkowo głupi sposób przez Bartosza Rymaniaka. Były obrońca Cracovii być może oglądał w weekend jubileuszową galę KSW, bo jego wejście w Oleksieja Dytiatjewa wyglądało jakby chciał jedną z tam zobaczonych akcji przełożyć na stadion przy Kałuży. Z takiego prezentu Pasy skrzętnie skorzystały, bo oprócz wspomnianego trafienia Rakoczego, pod koniec pierwszej połowy dośrodkowanie Siplaka do swojej bramki wpakował Tomas Huk, czyli piłkarz ściągnięty do Gliwic z dobrze znanej Cracovii DAC Dunajska Streda.

Cracovia przegrała ostatni mecz poprzedniego sezonu i pierwszy mecz obecnego na własnym stadionie, ale powoli zaczynają odbudowywać swoją twierdzę. Trzy kolejne ligowe zwycięstwa, każde z nich dosyć przekonujące. Ważny sprawdzian pasiaste mury przejdą już w niedzielę, kiedy do Krakowa przyjedzie niezwykle potrzebująca punktów Legia Warszawa.