11041446_988439551196327_6290214912072547596_o

Bełchatów wyraźnie słabszy, już prawie bez szans

Choć bełchatowianie mają nóż na gardle okupując ostatnią pozycję w tabeli i grają teraz o życie, dzisiejszy mecz wyraźnie należał  do gości, którzy długo utrzymywali się przy piłce, grali pressingiem, trzymali się blisko przeciwnika nie pozwalając mu na rozegranie ciekawych akcji. Każdy, nawet niezbyt baczny obserwator tego spotkania mógł bez problemu zauważyć, że goście częściej przebywali w polu karnym przeciwnika niż gospodarze, a ich organizacja zarówno w obronie jak i ofensywie przewyższała znacznie to, co prezentowali mało kreatywni bełchatowianie.

Już w 7. minucie pod bramką Treli zrobiło się niebezpiecznie. Czego jednak wtedy po akcji rozegranej między Iwańskim a Demjanem nie wykorzystał Śpiączka, odrobił kilka minut później właśnie on. Wykorzystując dobre dośrodkowanie od Iwańskiego strzelił na bramkę. Pierwszą próbę obronił wprawdzie golkiper Brunatnych, ale wybił futbolówkę ponownie wprost pod nogi Śpiączki, który tym razem był już bezbłędny.

Kolejne minuty to sporo ciekawych akcji kombinacyjnych Podbeskidzia i  nudy pod bramką Zajaca. Gospodarze nie stworzyli żadnego szczególnego zagrożenia. Goście mogli schodzić na przerwę z wyższym prowadzeniem, ale w kilku ciekawych akcjach zabrakło postawienia kropki nad ” i”.

W drugiej połowie Brunatni jakby trochę się ożywili i  przebudzili, ale otworzyli w tym przebudzeniu chyba tylko jedno oko. Nie wykorzystali żadnej z okazji. Jedną z nich mieli w 49. minucie, gdy Piech zagrał dobrze do Maka, ale temu nie udało się celnie odegrać do Małkowskiego.

Kilka minut później dobrze odpowiedziało Podbeskidzie, gdy z boku boiska ładnie rozegrali piłkę Sokołowski z Górkiewiczem wycofując ją nieco do Śpiączki. Ten jednak nie trafił w futbolówkę, a próbujący dobić ją Adu nie zdołał posłać jej do siatki. Ponownie jednak okazało się, że to podopieczni trenera Kubickiego bardziej angażują się w grę, lepiej walczą o piłkę i dłużej się przy niej utrzymują. Bełchatów zaliczał stratę za stratą, a jego piłkarze często zostawali za bardzo z tyłu nie wychodząc odpowiednio do gry. Dopiero po 70. minucie pokazali odrobinę więcej, a czujność TSP została trochę uśpiona. Mimo kilku podjętych prób nie udało się jednak Brunatnym pokonać Zajaca. Za to Trela musiał skapitulować po raz wtóry. W 77. minucie Damian Chmiel przekazał piłkę w polu karnym Dariuszowi Kołodziejowi, który mocnym strzałem umieścił ją w bramce. Nie musiał to być ostatni gol spotkania, gdyż szansę na bramkę wślizgiem miał jeszcze Demjan, a w 85. minucie ponownie blisko był Kołodziej, ale jego uderzenie zablokował Zbozień.

Ostatecznie bielszczanom – po dobrej i rzetelnej grze – w końcu udało się odnieść wymarzone zwycięstwo i wywieźć z Bełchatowa 3 punkty wzmacniając nadzieje na pozostanie w lidze. Zupełnie odwrotnie niż gospodarzom, którzy dzisiejszą przegraną już prawie przekreślili szanse na ocalenie swojego bytu w ekstraklasie.