ksc

Spółka ZOO znów zdobywa punkt dla Korony. Wciąż tylko 8 zespołów pewnych utrzymania.

Pierwsze minuty to istny festiwal błędów. Nasuwało się pytanie: kto to wykorzysta? Wykorzystały to ‚Pasy’. 15. minuta, Leandro jak rasowy zawodnik MMA sprowadził Jendriska do parteru(już słyszę Łukasza ‚Jurasa’ Jurkowskiego i jego: ‚łoooo!’), sędzia wskazuje na ‚wapno’. Takich prezentów łotewski superstrzelec Cracovii nie marnuje. Określenie ‚superstrzelec’ nie jest tu na wyrost. Wiadomo, więcej meczów, ale w XXI wieku więcej goli w lidze strzelił tylko Piotrek Bania – 12, dziesięć lat temu. Rakels strzelił 11. Pobicie rekordu? W takiej formie kwestia czasu.

‚Pasy’ nie nacieszyły się zbyt długo z prowadzenia. Dokładnie 5 minut. Rzut rożny i oklepany schemat. Spółka ZOO, czyli wrzuca Ryba a wykańcza Małpa. 1:1. Nie licząc dwóch świetnych interwencji – jednej Cerniauskasa, jednej Pilarza – w pierwszej połowie nic już ciekawego się nie działo.

W drugiej połowie wrócił koszmar wszystkich kibiców Cracovii. Koszmar z czasów Podolińskiego, Ulatowskiego, Stawowego, itd.Wesoła obrona. To nic, że Żytko na ławce. Marciniak w polu karnym podający do rywala. Obrońcy nie potrafiący wyprowadzić piłki z własnej połowy. Szczęście ‚Pasów’, że Koronie brakowało bezwzględności pod bramką i nic z takimi prezentami nie potrafili zrobić. Gospodarze nie potrafili też wykorzystać wysokiego ustawienia obrony rywali – albo byli łapani na spalonym, albo sytuacje wyjaśniał Vytautas Neuer. Bramek już nie zobaczyliśmy – remis, który nie urządzał nikogo. Cracovia mogła zostać pierwszą drużyną z grupy B, która zapewni sobie utrzymanie. Nie zapewniła. Misja Korony ‚uciec od Zawiszy’ również zakończona niepowodzeniem. Zakończmy klasykiem: liga będzie ciekawsza.