LEHSLA

Rewelacja kontra rozczarowanie

W jednym z sobotnich spotkań 6. serii gier PKO Ekstraklasy Lechia zagra w Gdańsku z liderem, Śląskiem Wrocław. Drużyny przystępują do meczu w nieco różnych nastrojach.

Pierwsza oraz dziesiąta lokata w tabeli po 5 kolejkach – gdyby sympatykom Ekstraklasy przed obecnym sezonem dać zadanie przyporządkować dwa grające dziś zespoły do tych miejsc, zdecydowana większość zapewne umieściłaby na fotelu lidera gdańszczan, a na 10. pozycji Śląsk. Sytuacja jest natomiast zupełnie odwrotna. Biorąc pod uwagę miniony sezon oraz potencjał kadrowy, Śląsk można uznać za rewelację bieżących rozgrywek, a Lechię za największe rozczarowanie.

Oczywiście jest to dopiero początek sezonu i nie należy wysuwać daleko idących wniosków. Różnice punktowe między drużynami są póki co na tyle małe, że Lechia w przypadku zwycięstwa może wyprzedzić aż 6 zespołów w tabeli. Wiadomo jednak, że stracone punkty na tym etapie mogą okazać się kluczowe przy końcowych rozstrzygnięciach. No i łatwiej grać, kiedy drużyna wygrywa mecz za meczem, niż kiedy nie idzie i trzeba pod presją gonić rywali w tabeli. A i kibice bardziej zadowoleni i liczniej przychodzą na mecze.

Nasuwa się pytanie – co z tą Lechią? W Superpucharze Polski oraz meczach z Broendby piłkarze Stokowca pokazali dużo jakości, natomiast w lidze kompletnie zawodzą. – Trzeba sobie jasno powiedzieć, że mecz z Rakowem nie był dobry w naszym wykonaniu. Porozmawialiśmy otwarcie, po męsku i myślę, że wyjaśniliśmy sobie wszystkie kwestie. Tym niemniej nie akcentowałbym tego w tak jednoznaczny sposób, że coś się skończyło. To jest dopiero początek sezonu. Oczywiście wiemy, że poprzednim sezonem rozbudziliśmy oczekiwania kibiców i dość wysoko zawiesiliśmy sobie poprzeczkę. To normalne, że po porażce pojawia się frustracja i złość. Musimy umiejętnie zagadywać emocjami. Zwycięstwo ze Śląskiem bardzo by nam pomogło w powrocie na dobrą ścieżkę – tak do sytuacji odniósł się na konferencji przedmeczowej szkoleniowiec gdańszczan.

Wbrew temu, jakie wyniki odnosi Lechia, defensywa Biało-Zielonych prezentuje się całkiem przyzwoicie. Kuciak oraz grający przed nim Nalepa i Augustyn są w dobrej dyspozycji i często naprawiają błędy kolegów z przednich formacji. Lechia w 5 spotkaniach straciła 4 bramki, z czego dwie po rykoszetach. Gdańszczanie spory problem mają natomiast w poczynaniach ofensywnych. Kompletnie bez formy są Paixao oraz Lipski. Motor napędowy Lechii, Haraslin, również nie czaruje tak jak w poprzednim sezonie (w meczu z Rakowem został zmieniony w przerwie). Rafał Wolski nie jest w optymalnej formie fizycznej, by zagrać mecz w pełnym wymiarze czasowym. Kontuzja Araka. Historia z Balde. Na domiar złego, pod znakiem zapytania stoi występ Sobiecha, który nabawił się drobnego urazu podczas treningu. Sytuację kadrową Lechii polepsza jedynie fakt, że po pauzie za czerwoną kartkę wraca Udovicić.

O przełamanie łatwo nie będzie, gdyż na Stadion Energa przyjeżdża niepokonany jak dotąd lider. Ba, tylko w Warszawie Śląskowi nie udało się zdobyć kompletu punktów. 4 pozostałe mecze podopieczni trenera Lavicki wygrali.

No właśnie, warto podkreślić tutaj nazwisko szkoleniowca drużyny z Dolnego Śląska. Wydaje się, że we Wrocławiu po długim czasie wreszcie znaleziono kogoś, kto dobrze zna się na swoim fachu i potrafi dobrze dobrać taktykę do potencjału kadrowego.

Piłkarze Śląska świetnie prezentują się zarówno jako drużyna, jak i indywidualnie. Fruwający w bramce Putnocky. Dyrygujący obroną Golla. Broź w Poznaniu rozegrał chyba mecz życia. Szybki, przebojowy młodzieżowiec Płacheta. Autor najpiękniejszego gola 5. kolejki, Cholewiak. W doskonałej dyspozycji jest Pich. Środek pola dobrze zabezpiecza niedoceniany przez wielu Łabojko. Po pauzie za kartki wraca Mączyński.

– Przed meczem z Lechią mam pozytywny problem, jak zestawić wyjściową jedenastkę i środek pola. Widać na każdym treningu, że intensywność jest duża, każdy walczy o miejsce w drużynie. Każdy jednak robi to z szacunkiem do kolegów z zespołu – stwierdził przed spotkaniem Vitezslav Lavicka. Trener Śląska nie będzie mógł skorzystać jedynie z Mateusza Radeckiego, z pełnym obciążeniem w tygodniu nie trenował Lubambo Musonda.

Kibice Lechii i Śląska sympatyzują ze sobą, jednak na boisku powinniśmy spodziewać się walki o każdy centymetr boiska. Spotkanie poprowadzi sędzia Tomasz Musiał. Pierwszy gwizdek usłyszymy o 17:30.