legjag

Kolejna okazja Legii na przełamanie. Tym razem jej zamiary zamierza zniweczyć Jagiellonia.

Jeszcze kilka lat temu, spotkanie obu ekip byłoby hitem kolejki. Dzisiaj jednak zmierzą się zespoły, które mierzą się z licznymi problemami. Legia na zwycięstwo w lidze czeka już ponad dwa miesiące, a na jakąkolwiek wygraną dokładnie miesiąc. Smak porażki kibicom Legii jest znany, jak nigdy dotąd. „Wojskowi” wyrównali niechlubną serię przegranych meczów ligowych z rzędu, która po raz pierwszy miała miejsce w 1936 roku, kiedy drużyna ze stolicy jedyny raz w swojej historii spadła z ligi. Z tego względu, dla Jagiellonii stawką meczu nie będą jedynie trzy punkty, a przyczynienie się do pobicia niechlubnego rekordu przez największego rywala.

W dzisiejszym meczu w bramce ma stanąć Artur Boruc. Zważywszy na przeciętną dyspozycję Cezarego Miszty, jest to świetna wiadomość dla kibiców Legii. Dobrą nowiną za to na pewno nie jest kontuzja Ernesta Muciego. Albańczyka w tym roku na boisku już nie zobaczymy. W czwartek Legia zagrała mecz, który nie miał prawa się dobrze skończyć. Nawet przeciętne w tym sezonie Leicester było lepsze od Mistrza Polski o kilka klas. Wynik tego meczu okazał się być łaskawy dla ekipy Marka Gołębiewskiego. Swoją drogą w tym tygodniu mówiło się głośno o zastąpieniu 41-latka innym, bardziej doświadczonym trenerem z przeszłością w Legii. Tylko kto mógłby tam przyjść? Dariusz Wdowczyk? Stefan Białas? Poważniejsze nazwiska nie podejmą tak beznadziejnej misji. Skąd takie kombinacje? Dariusz Mioduski nie widzi innej opcji niż zatrudnienie wcześniej lub później Marka Papszuna. Być może prezesowi Legii uda się to załatwić, tylko co dalej? Czy Papszun będzie mieć taką władzę w klubie, jak w Rakowie? Czy będzie mógł decydować o transferach, tak jak to się dzieje w ekipie spod Jasnej Góry? Czy w klubie wszyscy pracownicy będą grać do jednej bramki? Niech każdy czytający sam odpowie na powyższe pytania.

Jagiellonia również ma swoje problemy. Istnieją pogłoski, że kilku zawodników zostało zakażonych koronawirusem. Jeśli doniesienia się potwierdzą, to w bramce zobaczymy Xaviera Dziekońskiego, a nie Pavelsa Steinborsa. Ponadto ma zabraknąć Daniego Quintany, Michała Nalepy oraz Bogdana Tiru. Brak tej trójki byłby również odczuwalny, ale nie na tyle, jak w przypadku absencji łotewskiego golkipera. Być może do składu wróci Paweł Olszewski, który dzięki przesunięciu Tomasa Prikryla na pozycję rozgrywającego, rywalizuje jedynie z Kacprem Tabisiem.

Pierwszy gwizdek arbitra Tomasza Musiała o godzinie 17:30.