LEGCRA

Jedną kartę z historii Probierz już odnowił, teraz ma ochotę na kolejną

Serii pięciu kolejnych ligowych zwycięstw Cracovia nie miała od roku 1948, w którym zdobyła swoje ostatnie jak do tej pory Mistrzostwo Polski. Nieco krócej przy Kałuży czekają na zwycięstwo przy Łazienkowskiej, ale marne to pocieszenie skoro ostatni komplet punktów na stadionie Legii udało się zdobyć niemal 68 lat temu.  Ten pierwszy historyczny wynik zespołowi Michała Probierza już udało się wyrównać, teraz ochota przyszła na kolejny.

 

„Klątwa”, to określenie często nadużywane w kontekście piłki nożnej, przez co nabierać zaczęło nieco sztampowego pogłosu. Trudno jednak lepiej ubrać w słowa niemoc Cracovii do wyjazdowych meczów z Legią. Szczególnie, że stadion Mistrzów Polski trudno w ostatnich latach nazwać twierdzą nie do zdobycia. Wygrać tam potrafiło np. Podbeskidzie będące w roli absolutnego beniaminka ligi, ale nie trzeba spoglądać aż tak w przeszłość, wystarczy przypomnieć sobie spotkania z tego sezonu – porażka z Dudelange czy bardzo wstydliwe 1-4 z Wisłą Płock. Pasom to jednak nie udaje się już na tyle długo, że gdyby to ostatnie zwycięstwo było osobą, to taką, która mogłaby już spokojnie planować gdzie spędzi zasłużoną emeryturę.

 

Wiele mediów awizuje też ten mecz jako pojedynek dwóch obecnie najbardziej charyzmatycznych trenerów w naszej lidze. Niektórzy spodziewają się też z tego powodu sporego wrzenia przy linii bocznej, ale trener Cracovii dosyć mocno tonuje nastroje mówiąc, że ci oczekujący takiego rozwoju wydarzeń raczej się zawiodą. Co do samego Ricardo Sa Pinto. Wytworzył on w ostatnich tygodniach wokół Legii atmosferę kręgu zamkniętego tak mocno, że tylko kolejne zwycięstwa mogą sprawić, że ludzie przestaną mieć co do takiej strategii wątpliwości. Rolę w klubie powoli buduje sobie podobną do tej wiceprezesowskiej Probierza, ale jej odbiór na zewnątrz jest jednak zgoła odmienny.

 

„Szachy” to kolejne po „klątwie” sztampowe określenie z tzw. „mowy piłkarskiej”, które do ostatnich starć Legii z Cracovią pasuje jednak idealnie. Wystarczy zresztą spojrzeć na wyniki czterech ostatnich meczów, z perspektywy niedzielnych gospodarzy: 2-1, 1-0, 0-0, 0-0. Albo minimalne, wyszarpane zwycięstwa, albo bezbramkowe remisy po których raczej bardziej zadowolona była Legia, że kończyła mecz z jakimkolwiek bagażem punktowym.

 

To będzie też wyjątkowy mecz dla Janusza Gola, który przed rosyjskim epizodem swojej kariery zdążył zapisać się w bardzo pozytywnych wspomnieniach kibiców Legii. Nie dla każdego piłkarza wymyśla się przecież specjalną przyśpiewkę, a taką Gol od „Żylety” otrzymał. Z zespołem z Łazienkowskiej zdobył mistrzostwo i trzy Puchary Polski, ale piosenkę na swoją cześć otrzymał po zdobyciu bramki w doliczonym czasie gry meczu ze Spartakiem Moskwa, który pozwolił wyeliminować Rosjan i zapewnić Legii awans do fazy grupowej Ligi Europy. Ostatni mecz na stadionie Legii zagrał niemal 6 lat temu, w maju 2013 roku, w meczu, który w praktyce pieczętował zdobycie przez Legię mistrzostwa(1-0 z Lechem Poznań). Tym razem chciałby pomóc podtrzymać wyśmienitą serię Cracovii.

Mecz poprowadzi Piotr Lasyk z Bytomia.