statystykilech

Emocjonująca końcówka w Poznaniu i podział punktów

Miało być emocjonująco i było, szkoda tylko, że w ostatnich minutach, a nie przez większość spotkania. Nie zmienia to faktu iż mecz ogłoszony hitem kolejki, skończył się finalnie podziałem punktów. Z przebiegu spotkania wynik jak najbardziej sprawiedliwy, lecz po obu stronach można odczuć lekki niedosyt. Strzelcami bramek byli Luka Zahovic oraz Pedro Tiba.

Wszyscy się spodziewali emocji od pierwszego gwizdka, jednak spotkanie rozkręcało się ślimaczym tempem. Jedyne groźne okazje warte odnotowania w pierwszej części miała drużyna przyjezdnych. W 1 minucie wynik mógł otworzyć Parzyszek, lecz jego strzał skutecznie ciałem zasłonił Antonio Milic. Potem w okolicach pierwszego kwadransu doskonałą okazję po dośrodkowaniu z rzutu rożnego miał Benedikt Zech, ale nie ułożył dobrze stopy i jego próba wylądowała minimalnie ponad obramowanie bramki strzeżonej przez Mickeya van der Harta. Nic więcej wartego uwagi w dalszej części pierwszej odsłony się nie wydarzyło i obie drużyny zeszły na przerwę z czystym kontem.

Od początku drugiej połowy Maciej Skorża w bój posłał Pedro Tibę, okazało się to w dalszej perspektywie strzałem w dziesiątkę, jednak już od początku dał pozytywny impuls. Zaraz po wejściu to on wyprowadził kontrę i tylko dzięki ofiarnym interwencjom Kucharczyka i Stipicy Pogoń nie straciła w tej akcji gola. W 59 minucie po raz kolejny Kolejorz wykorzystał słabą grę gości w środkowej strefie, przejął piłkę i w sytuacji oko w oko z bramkarzem rywali Amaral trafił w zewnętrzną część słupka. Co to była za szansa! Wszyscy przy Bułgarskiej złapali się za głowy. Kiedy wydawało się, że rozpędzona poznańska lokomotywa niedługo pójdzie za ciosem i otworzy wynik meczu, to wszystko zostało zaprzepaszczone bezsensownym faulem w środkowej strefie Niki Kvekveskiriego. Gruzin miał wcześniej na koncie żółty kartonik, więc sędzia główny spotkania Tomasz Musiał nie mógł podjąć innej decyzji aniżeli wlepić drugą karę indywidualną, w konsekwencji Lech musiał grać w dziesiątkę. W tym momencie stało się jasne, że losy meczu mogą zmienić się o 180 stopni, a gospodarzom będzie bardzo ciężko utrzymać korzystny wynik. W 69 minucie na boisku zameldował się powracający na polskie boiska Kamil Grosicki. Grosik w dwadzieścia minut zrobił więcej pożytku w ataku niż zdecydowana większość drużyny. Podopiecznym Kosty Runjaicia brakowało spokoju w rozegraniu i często gubili łatwo piłki, lecz po czerwonej kartce i wejściu zmienników gra zaczęła się kleić. W efekcie w 85 minucie udało się skruszyć poznański mur po trójkowej akcji Grosicki – Smolińki -Zahovic. Ten ostatni popisał się nie lada wyczuciem w polu karnym i z bliskiej odległości pokonał bramkarza gospodarzy. Kiedy wydawało się, że to właśnie Pogoń po raz drugi z rzędu wywiezie z Bułgarskiej komplet, dał o sobie znać Pedro Tiba. Milic po zamieszaniu pod bramką gości zgrał piłkę na czternasty metr do Portugalczyka, a ten huknął z pierwszej piłki przy lewym słupku dając swojej drużynie jakże cenny punkt!

Reasumując z perspektywy całego meczu obie drużyny mogą czuć niedosyt. Dlaczego? Pogoń ,gdyż nie dowiozła korzystnego wyniku i Lech, gdyż gdyby nie czerwona kartka, to pewnie oni prawdopodobnie odnieśli by zwycięstwo. Jednakże remis na trudnym terenie w Poznaniu jest dobrym wynikiem, ba Portowcy jako pierwsi w tym sezonie strzelili gola przy Bułgarskiej! Teraz oba kluby czeka przerwa reprezentacyjna, po niej Lech zagra na wyjeździe z Rakowem, a Pogoń z Radomiakiem.