statystyki

Dwa nabytki z bramkami, lecz w Lubinie tylko remis. Cracovia wyszła w końcu z dołka punktowego

Cracovia w końcu na plusie, ale nie zadowolona po niezłym spotkaniu w Lubinie. Obie ekipy zaczęły strzelać dopiero w drugiej połowie, a na listę strzelców wpisali nowi gracze w obu zespołach – Simić i Rivaldinho.
Kibice obu drużyn nie mogli się nacieszyć z gry swoich podopiecznych w pierwszej połowie. Gospodarze przeważali jednak nie potrafili udokumentować przewagi strzelając gola, Pasy także były ospałe i nie pokazały zbyt wiele w pierwszej części gry. Na emocje trzeba było poczekać do drugiej połówki.

Niemal tuż po rozpoczęciu drugiej odsłony Cracovia zadała niespodziewanie pierwszy cios. Alvarez przejął piłkę na skrzydle, bardzo dobrze wbiegł w boczną strefę pola karnego i zagrał wzdłuż linii bramkowej. Lecącą piłkę w powietrzu złapał Rivaldinho i szczupakiem umieścił piłkę w siatce. Piłkarze obu ekip stwarzali coraz więcej okazji, lecz mecz został przerwany przez kibiców Zagłębia, którzy serpentynami świętowali tysięczny występ swojej ekipy w Ekstraklasie. Przerwa w grze pomogła Miedziowym, którzy tuż po niej… strzelili bramkę wyrównującą.

Starzyński świetnie dośrodkował rzutu rożnego. W polu karnym najwyżej wyskoczył Simić i strzałem głową pokonał Niemczyckiego. Cracovia starała się tuż po stracie gola ruszyć z animuszem by ponownie odzyskać prowadzenie. I było tego bardzo blisko, Pelle van Amersfoort uderzył z dystansu, futbolówka odbiła się od jednego z defensorów i trafiła w poprzeczkę.

Zagłębie także napierało i starało się zdobyć zwycięską bramkę w końcówce meczu. Bliski zdobycia gola był asystent przy pierwszym trafieniu Starzyński. Pomocnik Zagłębia mocno uderzył z dystansu, jednak piłka powędrowała ponad poprzeczką. Krakowianie odpowiedzieli uderzeniem Dimuna, jednak Słowak oddał strzał wślizgiem, a piłka nie znalazła drogi do bramki.