RANLEG

Do fazy grupowej jeden krok. Zdecydowanie najtrudniejszy.

Dzisiejszego wieczoru dowiemy się czy po trzech latach przerwy będziemy mieli polskiego reprezentanta w fazie grupowej europejskich rozgrywek. Wprawdzie nie będzie to Liga Mistrzów, u której bram przed trzema laty stanęła Legia, jednak przy maraźmie polskiej piłki klubowej faza grupowa Ligi Europy również będzie sukcesem.

Rangersi podobnie jak i Legia, w miniony weekend grali mecz ligowy. Drużyna Stevena Gerrarda pokonała miejscowe St. Mirren 1:0. Skład był mocno przemeblowany w stosunku do zestawienia w meczu z Legią. Dość powiedzieć, że zwycięską bramkę dla „The Gers” strzelił Borna Barisić, który w Warszawie cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych. Między innymi podstawowi napastnicy Rangersów z meczu pucharowego byli oszczędzani. Sheyi Ojo do St. Mirren w ogóle nie pojechał (drobny uraz, dzisiaj powinien być gotowy), a Alfredo Morelos wszedł dopiero w 75. minucie spotkania. Awans do fazy grupowej to wręcz nasz obowiązek, takiego klubu jak Rangers nie może w niej zabraknąć. – powiedział Steven Gerrard na konferencji prasowej. Nie da się ukryć, co jest obecnym priorytetem wicemistrza Szkocji. Legenda Liverpoolu swój optymizm nie chce przekuwać pustymi słowami: Wierzę, że jeśli pokażemy nasz potencjał, to wystarczy to do awansu. Na naszym stadionie mamy naprawdę dobry bilans. To nie jest najmilsze miejsce dla naszych rywali. Spodziewam się, że fani zadbają o odpowiednią atmosferę, a my odwdzięczymy im się dobrym występem. Zobaczmy więc, jak Rangersi radzą sobie na Ibrox Park w tym sezonie.

St. Josephs – 6:0

Progres Niedercorn – 2:0

Hibernian – 6:1

FC Midtjylland – 3:1

Wprawdzie klasa rywali Rangersów jest przeróżna, jednak bilans domowy „The Gers” musi sztabowi Legii dawać do myślenia. Tym bardziej, że od powrotu zespołu z Glasgow po bankructwie na europejskie salony, Ibrox Stadium w rozgrywkach pucharowych nie zostało zdobyte przez nikogo.

 

Skoro Steven Gerrard oszczędzał w meczu ligowym niektórych zawodników, to co w meczu z ŁKS-em uczynił Aleksandar Vuković? Otóż desygnował w zasadzie drugi garnitur swojej drużyny. Z meczu z Rangersami „przetrwali” jedynie Majecki i Stolarski. Ten drugi zresztą został zmieniony w 60. minucie przez Luisa Rochę. Taktyka ta legionistom się opłaciła, bo udało się wywieźć z Łodzi komplet punktów. Dubletem popisał się Jarosław Niezgoda, dając jeszcze większe wątpliwości odnośnie obsady na środku ataku. Sandro Kulenović nie daje żadnych sportowych argumentów, aby go wystawić w dzisiejszym rewanżu. Wydaje się, że na linii Carlitos – Vuković jest o tyle duże napięcie, że wystawienie Hiszpana do gry byłoby ewidentnym schowaniem dumy do kieszeni trenera „Wojskowych”, a to z drugiej strony mogłoby podważyć jego autorytet. Istnieje jednak taka możliwość, bo Carlitos do Glasgow poleciał. Jeśli jednak wystawienie 29-latka dla Vukovicia to za dużo, zawsze można desygnować Jarosława Niezgodę. Mecz z ŁKS-em pokazał, że 24-latek jest gotowy na takie wyzwanie. Może to nie byłby taki głupi pomysł?

Dzisiejsze starcie będzie interesujące również ze względów kibicowskich. Kibice „The Gers” znani są doskonale z pro-protestanckich i anty-katolickich przyśpiewek. W takiej sytuacji przyjazd drużyny z Polski, kraju katolickiego, będzie okazją do nasilenia takiego typu dopingu, który kibicom Legii bez wątpienia się nie spodoba.

Początek spotkania o godzinie 20:45. Transmisja w TVP Sport.