DINPIA

Czy Piast wreszcie przejdzie jakiegoś rywala?

Dzień po odpadnięciu Legii Warszawa z eliminacji do Ligi Mistrzów, do gry wkraczają polskie drużyny w ramach eliminacji do Ligi Europy. Czy nam sprawią jeszcze więcej przykrości? Niestety, w przypadku Piasta ryzyko te jest całkiem spore – ani razu nie udało im się wyeliminować rywala. Piast był gorszy od drużyn z Azerbejdżanu, Szwecji, Białorusi i Łotwy. To pokazuje tylko, jaką zapaść przeżywa polska piłka klubowa w ostatnich latach.

Parę słów o rywalu. Klub powstał w 1927 roku, czyli na długo przed powstaniem białoruskiej państwowości. Udało im się nawet wygrać ligę ZSRR w 1982 roku. Po rozpadzie Związku Sowieckiego, początkowo to Dynamo właśnie było największą marką białoruskiego futbolu. Dopiero Anatolij Kapski z BATE Borysów zmienili ten stan rzeczy. Drużyna z Mińska pojedynki z polskimi drużynami wspomina dobrze. Za czasów radzieckich w 1/8 finału Pucharu UEFA ograli łódzki Widzew. W 2004 roku w I rundzie Pucharu Intertoto byli lepsi od Odry Wodzisław, a dwa lata później w pierwszej rundzie eliminacyjnej Pucharu UEFA wyeliminowali Zagłębie Lubin. Ostatnie lata jednak do najtłustszych nie należą. Jeszcze kilka lat temu drużyna potrafiła realnie zagrozić BATE na krajowym podwórku, a w Lidze Europy była w stanie urywać punkty silniejszym rywalom na poziomie fazy grupowej. To już przeszłość. W poprzednim sezonie Dynamo zajęło 4. miejsce z bagatela 25-punktową stratą do imienniczki z Brześcia. W tej kampanii (przypomnijmy – na Białorusi grają systemem wiosna-jesień) zajmuje ledwie 8. miejsce i szanse na miejsce pucharowe ma wprawdzie spore, jednak to samo może o sobie powiedzieć połowa ligi. Formą również nie zachwycają – grają mocno w kratkę. W ostatnim pojedynku z FK Słuck zagrali przeciętne zawody, delikatnie mówiąc. Jeśli ktoś uważa, że Waldemar Fornalik preferuje prostą piłkę, to obejrzeniu gry Dynama zmieniłby zdanie. Zwycięstwo wyrwali prostymi środkami – piątką z tyłu, lagą na wysuniętego napastnika, zamurowaniem się po objęciu prowadzenia. Trzeba przyznać, że Yevgeniy Shikavka, bo o nim mowa, wywiązał się ze swojego zadania znakomicie. Pilnował linii spalonego, potrafi przepchnąć rywala, przy czym potrafi uderzyć z trudnej pozycji. W skali świata nie jest oczywiście wybitny, jednak zlekceważenie go przez Piast, będzie drogo kosztować. Słabym punktem dzisiejszego rywala Piasta był lewy obrońca Karlo Brucić, który maczał palce przy straconej bramce. Został zmieniony jako pierwszy i to nie było żadne zaskoczenie. Przez to jednak jego szanse na grę przeciwko Piastowi są niewielkie.

O ile Dynamo grało marnie, to swój mecz ligowy wygrało. Piast ani nie grał dobrze, ani nie zdobył punktów. Śląsk wyłączył z gry całą ofensywę Piasta (w całym meczu na pozycjach ofensywnych zagrało aż 10 zawodników!), czego najlepszym świadectwem jest fakt, że gliwiczanie nie pokusili się o choćby jeden celny strzał. Inna sprawa, to są bramki stracone przez „Piastunki”. Przy pierwszej bramce można było odnieść wrażenie, że wszyscy obrońcy kryli w zastępstwie kolegi z drużyny. Drugi gol zaś to kwintesencja Ekstraklasy, po prostu trzeba to obejrzeć.

Pocieszeniem dla Piasta może być równie kompromitująca forma rywala w europejskich pucharach. W poprzednim sezonie odpadli z łotewską (skąd my to znamy?) FK Lipawą, a rok wcześniej zdołali przejść jedynie Dunajską Stredę (skąd my ją znamy?). W tym problem, że Dynamo o Piaście ma prawo sądzić podobnie…