Czas na starcie na szczycie, czy Polakom uda wywieźć z Włoch cenne 3 punkty?

Jak nie teraz to kiedy, jak nie teraz to nigdy, te słowa podkreślają rangę i prestiż tego spotkania. Tuż po losowaniu można śmiało było stwierdzić patrząc na układ sił, że Włosi i Holendrzy stoczą pojedynek o wygranie grupy, natomiast utrzymanie w Dywizji A w Lidze Narodów rozstrzygnie się między Polską, a Bośnią. Życie jednak pisze różne scenariusze i nikt nie spodziewałby się, że Polacy po 4 kolejkach będą na czele. Dzisiejsze spotkanie na wyjeździe z Włochami, które rozpocznie się o 20:45 będzie bardzo istotne, gdyż Polacy wciąż mają matematyczne szansę na rozstawienie w pierwszym koszyku do eliminacji Mistrzostw Świata.

Dziś na Mapei Stadium Polacy staną przed niepowtarzalną szansą. Składa się na to kilka powodów. Po pierwsze walka o wygranie grupy. Po drugie walka o rozstawienie w eliminacjach. Po trzecie okazja, by w końcu po 17 latach znów pokonać Włochów. Przed spotkaniem wiadomo, że rywal może i osłabiony, może i kadra nie jest wystarczająca zgrana, wiele nowych i starych twarzy, które mają szansę zaistnieć, ale to wciąż potężna drużyna z bogatą historią i o wygraną będzie trudno, ale nikt nie powiedział, że o 3 punkty będzie łatwo. Jerzy Brzęczek, który zmierzył się z hejtem, z brakiem wiary w jego warsztat trenerski, zaczyna pomału udowadniać swoją wartość. Wyniki świadczą same za siebie, a ostatnie mecze napawają optymizmem, w kontekście nie tylko zbliżających się spotkań, ale i kluczowego Euro. Mamy tak szeroką kadrę, że nie musimy martwić się, że wypadnie pojedynczy zawodnik, gdyż wybór i rywalizacja jest tak duża, że w końcu selekcjoner może spać spokojnie. Kadra wygrywa z Robertem czy bez, a takiego wyboru i takiej jakości mogli zazdrościć poprzednicy, co udowodnił towarzyski mecz z Ukrainą.

Wracając do naszych dzisiejszych rywali, Włosi mają mocno przetrzebioną kadrę, a wszystko to przez panująca pandemię. Kilka klubów z Serie A postanowiło skorzystać w trakcie przerwy na kadrę z okazji, by całe drużyny mogły przejść kwarantannę, by zmniejszyć ryzyko zakażenia na reprezentacji, co by powodowało osłabienie drużyny. Polacy już miesiąc wcześniej pokazali, że niezależnie w jak mocnym personalnie składzie wyjdą Włosi, są w stanie podjąć rękawice i grać jak równy z równym. Dlatego trener Mancini zabezpieczył się na ten wypadek i powołał na kadrę 41 zawodników, a sam będąc zakażonym, nie może zarządzać na miejscu całym tym bałaganem. W towarzyskim spotkaniu z Estonią Włosi pewnie wygrali 4:0, wysyłając sygnał, że tak łatwo trzech punktów nie oddadzą. Spotkanie zapowiada się niezwykle emocjonująco, a mecz jest całkowicie otwarty i może zdarzyć się absolutnie wszystko. Miejmy nadzieję jednak, że z Biało – czerwonym happy endem.