Polska reprezentacja pod wodzą nowego selekcjonera Jana Urbana zdobyła aż 4 punkty w dwóch meczach eliminacyjnych, kluczowych, dla układu tabeli eliminacyjnej do Mistrzostw Świata w 2026 roku. Zmiana trenera dała sporo spokoju w kadrze, wyczyszczono złą atmosferę i pojawiły się wyniki. Ten w Holandii na trudnym terenie był przedsmakiem dobrej gry u siebie, w Chorzowie, w meczu o wszystko z Finlandią, który wygraliśmy 3:1.
Pojawił się spokój – to wyrażenie podkreślał kilkukrotnie w wywiadach pomeczowych Robert Lewandowski. Ten spokój po czasach oblężonej twierdzy, kłótliwego Michała Probierza był potrzebny tej reprezentacji. Sam nasz kapitan widać, że złapał oddech w kadrze i chce mu się grać, podobnie jest w przypadku Piotra Zielińskiego, obu dotyczyła afera z opaską kapitana w reprezentacji. Ten spokój dla obu, ale i całej drużyny, przekuł się w dobrą atmosferę, a tak jak wiadomo w drużynach reprezentacyjnych jest podstawą sukcesów.
Ciężko forować stwierdzenia, że Jan Urban po trzech dniach treningów z nowym zespołem sprawił, że ci dobrze zaprezentowali się w Rotterdamie i wywieźli remis z gorącego terenu. To właśnie zarządzanie zespołem, a zwłaszcza emocjami pozwoliło osiągnąć ten wynik. Urban, który poprzednio trenował Górnika Zabrze niemal od początku, po pierwszym zgrupowaniu, zaczyna być porównywany do Adama Nawałki (stąd zdjęcie artykułu, notabene, na którym też jest Michał Probierz), który w kadrze znalazł się właśnie po pracy w Zabrzu.
Gromkie brawa po meczu z Holandią i Finlandią, pokazały, że jest nadzieja w narodzie i dziennikarzach, a nowy selekcjoner twardo stąpa po ziemi gasząc nastroję – „nie, nie dam się na to nabrać”, bo dobrze wie, że wisi nad nim widmo choroby, zwanej selekcjonerozą. Dotyczyła ona kilku poprzednich, polskich trenerów drużyny narodowej – objawiała się szybkim oderwaniem od rzeczywistości, zaklinaniem jej, oblężoną twierdzą i zwolnieniem, a w ostateczności brakiem pracy w kolejnych latach w klubach, lub brakiem sukcesów w tychże. Chorowali na nią Adam Nawałka, Czesław Michniewicz, Jerzy Brzęczek (z epizodami klubowymi, a Brzęczek dopiero teraz wrócił do kadry młodzieżowej) oraz Michał Probierz. Urban wydaje się gościem, który będzie przyziemny, przaśny i w najgorszym wypadku czeka go powrót na stare Śląskie śmieci podobnie jak Waldemar Fornalik.
Odcisnął swoje piętno taktyczne
To było coś co dało się zobaczyć w obu spotkaniach. Reprezentacja Polski zagrała sposobem, kontrując właśnie sposób na grę rywali. Z Holandią za podwójną gardą czekając na błędy i gorsze momenty rywali, z Finlandią – niejednokrotnie oddając im piłkę i kontrując. Takie jest DNA tego zespołu, pokazał to na mundialu Michniewicz, który wyciągnął 120% jeśli chodzi o wynik tego zespołu. Tak należy grać, by ponownie dać sobie szansę na sukces z Kataru z 2022 roku. To jest też coś co wyróżniało Urbana w ludzie, który grając tylko solidnym Górnikiem potrafił ogrywać niejednokrotnie zespoły lepsze od ekipy z Zabrza.
Taktyka miała się zmienić i zmieniła. Miało być 4-5-1 i… nie do końca było, choć na papierze tak to wyglądało, to było widać, że z Holandią w fazie obronnej graliśmy piątką, czym wykorzystał Urban wypracowane schematy za kadencji Michała Probierza. Z Finami dużo częściej graliśmy właściwą czwórką w defensywie, co nie dziwi, bo rywal był dwie półki słabszy od Holendrów i wyglądało to znakomicie.
Szczęście do piłkarzy. Zmienili kluby i dużo więcej grają
No właśnie, w defensywie wyglądało to znakomicie, bo… w świetnej formie jest Joao Bednarek, który po przejściu do FC Porto odżył i stał się liderem formacji. Klub zmienił też Jakub Kiwior, który też zagra w FC Porto i z Bednarkiem stworzy duet stoperów co jest kapitalną informacją dla Urbana w kontekście kadry. Obaj będą grali, dodatkowo do bloku nowy selekcjoner dołożył im tura, odpowiednika Kamila Glika czyli Przemysława Wiśniewskiego, który będący w dobrej formie pokazał, że może stać się takim następcą piłkarza Cracovii. Zmiana klubu podziałała pozytywnie także na Jakuba Kamińskiego, który świetnie spisuje się w FC Koeln i w meczu z Finlandią dołożył asystę do Mattiego Casha, podobnie jest z Nikolą Zalewskim, który zacznie grać w Atalancie. Do Galaty poszedł Frankowski, Piotrowski znalazł się też w Udinese i gra całkiem sporo. Co do tego, Jan Urban ma sporo szczęścia, ale ono też jest potrzebne tej kadrze.
Ekstraklasowe fusy w natarciu!
Kolejną rzeczą, która ułożyła się Urbanowi jest narybek z Ekstraklasy, już 13. ligi Europy, który rośnie i w obecnym okienku transferowym pobiła swój rekord transferowy dwukrotnie przebijając barierę 40 mln euro na transfery, co jest kosmicznym wynikiem.
Liga się rozwija, rośnie na tyle, że mamy 4 zespoły w Europie, to też daje piłkarzy o wyższym niż dotychczas poziomie ogrania, którzy w kadrze dają sobie radę i być może będą wiodącymi postaciami. Do Ekstraklasy wróciło też sporo reprezentantów, którzy w naszej lidze widzą dobrą szansę na odbudowanie się i granie na dobrym poziomie, co skróci im drogę do kadry. Wrócił chociażby Kacper Urbański, który był odkryciem zeszłorocznego Euro, ostatnio grający u Probierza Kamil Piątkowski, Arek Reca czy Damian Szymański, cała czwórka zagra w Legii Warszawa, skąd już teraz powołania dostają Wszołek czy Kapustka. To właśnie ta dwójka z Finami, a zwłaszcza w meczu z Holendrami dała nam duży impuls i zapracowała na gola wyrównującego Mattiego Casha. Wraz z Kamilem Grosickim pokazali, że piłkarze z rodzimej ligi też mogą być przydatni, a być może niebawem ich rola w zespole jeszcze urośnie.
A pamiętać musimy także o Mateuszu Skrzypczaku, który zamienił Jagiellonię na Lecha, wracającym do Ekstraklasy Robercie Gumnym, a także młodych Kozubalu i Gurgulu, którzy dostawali szansę w kadrze w ostatnich miesiącach. Formę reprezentacyjną złapał Filip Jagiełło, przed kontuzją blisko kadry był też Radosław Murawski. Powoływany do kadry jest też Bartosz Mrozek.
Jagiellonia? Do niej wrócił Bartek Wdowik i Kamil Jóźwiak, a w obwodzie jest też Taras Romanczuk i odkrycie tego roku Oskar Pietruszewski, którego chce pół Europy i w kadrze młodzieżowej strzela jak na zawołanie.
Oni wszyscy, a pewnie jeszcze kilku z innych klubów by się znalazło są na radarze trenera Urbana i niemal każdy z nich poprzez regularną grę w klubie będzie blisko zespołu narodowego!
Więcej ekstraklasowiczów! Gramy przecież z Nową Zelandią i Litwą!
Następne zgrupowanie będzie bardzo ciekawe i może się okazać małym poligonem doświadczalnym dla selekcjonera. Będzie mecz towarzyski, gdzie szansę mogą dostać nowi i młodzi tacy jak Jan Ziółkowski, ale i właśnie piłkarze z Ekstraklasy. Z Litwą trzeba będzie koniecznie wygrać, podstawowym składem na ciężkim terenie w Wilnie na sztucznej murawie, ale będąc faworytami, przy tak grającej reprezentacji pierwszy raz od dawna możemy czuć się spokojni o wynik, podobnie było podczas starcia z Finami, bo właśnie ten spokój daje porządek, także w głowach kadrowiczów. Lewandowski i Zieliński są coraz starci, będą piłkarzami momentów, zwłaszcza w wieku Lewego i przy małej ilości grania Ziela, lecz wokoło nich musi być ekipa z energią, która będzie musiał ciągnąć drużynę do przodu.
Wydaje się, że nowymi liderami kadry mogą zostać Bednarek i Cash, którzy potrafią dać impuls z tyłu i z przodu w przypadku Casha, który zdobył dwie bramki w dwóch ostatnich spotkaniach, ale trzeba też nowych piłkarzy z Ekstraklasy, który będą wstanie wejść w takie role i zastąpić Lewandowskiego czy Zielińskiego. Takimi graczami mogą być Szymański czy Romanczuk jeśli chodzi o środek pola, czy też zmieniający klub Buksa lub nawet Bergier z Widzewa, jeśli chodzi o atak. Na skrzydłach mamy dwóch kozaków w formie, do tego wiecznie rozpędzony Grosicki, Frankowski, a może i ten szalenie dryblujący Pietruszewski lub jego odpowiednik z Widzewa Fornalczyk. Urban ma w czym wybierać!