z

4395 dni czekania i wreszcie pora na zwycięstwo?

„Piękne zwycięstwo Cracovii nad Legią”. Kibice Pasów mogli już zapomnieć jak do końca brzmi to zdanie, od tak dawna czekają na ligową wygraną nad ekipą z Warszawy.

Kiedy Cracovia ostatni raz wygrała z Legią to prezydentem Polski był Aleksander Kwaśniewski, na listach przebojów pierwsze miejsce obejmował Krzysztof Krawczyk ze swoim „Trudno tak”, najnowocześniejszym ówczesnym smartfonem była Nokia N80, w Ekstraklasie grały Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski czy Odra Wodzisław, a niżej podpisany pod tym tekstem miał całe 7 lat. 4395 dni, co w przeliczeniu na lata daje ich ponad 12. W piłce nożnej, jest to już okres który można uznawać wręcz za epokę.

Pasy od tamtego czasu próbowały wielokrotnie pokonać stołeczny klub, ale za każdym razem czegoś brakowało. Zresztą to ostatnie zwycięstwo było wyjątkowe, bo do tej pory wiele osób uważa, że nad tym meczem czuwał zmarły kilka dni wcześniej Papież Jan Paweł II:

Mecz w najbliższej kolejce na pewno zapowiada się dużo mniej emocjonująco niż ten rozgrywany przed rokiem. Wiele się zmieniło względem poprzedniego sezonu. Wtedy oba zespoły były w czołówce tabeli, teraz Cracovia musi mocno oglądać się za plecy i uciekać przed strefą spadkową. Podopieczni Jacka Zielińskiego złapali jednak wreszcie porządny haust powietrza zdobywając 4 punkty w ostatnich dwóch meczach, w tym zachowując czyste konto na boisku lidera z Białegostoku. Zresztą sam Zieliński jest specjalistą w pokonywaniu rekordów jako trener Cracovii. Wygrał  przy Cichej w Chorzowie i w Derbach przy Reymonta, co nie udało się innym trenerom przez dziesiątki lat. Może to więc pora na złamanie kolejnej bariery?

W Legii z kolei świetne nastroje po wygranej w Poznaniu szybko zepsuł remis z Koroną. Nie chodzi nawet o sam wynik, a raczej styl i sposób gry jaki zaprezentowali Mistrzowie Polski. To nawet nie było bicie w mur, bo Legia nie stworzyła sobie zbytnio sytuacji, a wręcz to kielczanie byli bliżej zwycięstwa. Wróćmy do porównań względem meczu przed rokiem. Wtedy w Legii od początku grali Nemanja Nikolić i Aleksandar Prijović, ten drugi zresztą zdobył zwycięską bramkę. Teraz Jacek Magiera największy problem ma właśnie z obsadą pozycji snajpera. Michał Kucharczyk na szpicy to rozwiązanie dobre tylko w niektórych okolicznościach, słabo z Koroną zagrał Hamalainen, a formę Necida czy Chukwu lepiej przemilczeć. Mówiąc krótko – to może być bardzo ciężki mecz dla Legii.

Mecz poprowadzi Jarosław Przybył z Kluczborka