statystyki

Zagłębie postraszyło Lecha, ale lider się nie dał!

Po dwóch golach w pierwszych 12 minutach meczu Lech Poznań miał prawo spodziewać się, że zmiecie Zagłębie Lubin trenera Dariusza Żurawia z murawy. A jednak w drugiej połowie oddał mu pole i miał spory problem z wygraną tylko 3:2, mimo mnóstwa okazji bramkowych.

Najpierw znajdujący się w świetnej formie w ostatnich tygodniach Chorwat Milić odnalazł się w polu karnym, blisko słupka. Wykorzystał fakt, że obrońcy Zagłębia go pominęli i skierował po wrzutce piłkę do bramki.

Nieco później do akcji przystąpił Portugalczyk Amaral, który miał sporo prywatnych powodów, by dopiec trenerowi  Żurawiowi. Gdy ten prowadził Kolejorza, nie wystawiał go i zawodnik nawet wyjechał na wypożyczenie do Pacos de Ferreira w Portugalii. Za czasów Macieja Skorży błyszczy, strzela gole i jest kandydatem nawet do MVP ligi.

Amaral chciał pokazać szkoleniowcowi Zagłębia, że ten podjął wobec niego złe decyzje i udało mu się. Tak długo kopał piłkę w polu karnym rywali, że ta w końcu po rykoszecie wpadła do siatki. Lech prowadził 2:0 i dominował całkowicie. W samych strzałach prowadził 15:2, a przecież sam Ba Loua dwukrotnie obijał poprzeczkę, więc szans bramkowych dla poznaniaków było sporo.

Niewiele zatem wskazywało na to, że lubiński zespół jest w stanie nie tylko nie przegrać, ale wręcz uniknąć dotkliwej klęski. A jednak lubinianie wyszli na boisko z ugruntowanym zamiarem odwrócenia losów meczu i szybko zdobyli golu. Bramkarz Bednarek nie zdołał zatrzymać piłki skierowanej do bramki przez Kruka, w zasadzie w ogóle nie zareagował i Miedziowi złapali kontakt z Kolejorzem.

Odpowiedź lidera była jednak potężna. Piękna akcja Kamińskiego znamionowała jednego z najlepszych polskich piłkarzy młodego pokolenia. Wydawało się, że dzięki golowi na 3:1 lechici odzyskali bardzo szybko kontrolę nad meczem.

Zagłębie naciskało jednak dalej. Chorwacki piłkarz Simić wykorzystał okazję po rzucie rożnym dla gospodarzy i mieliśmy już tylko 2-3, z pięcioma ciekawymi golami w emocjonującym spotkaniu. Co więcej, lubinianie zyskiwali przewagę i teraz to Lech miał duży problem, aby ich powstrzymać. I to mimo wejścia na boisko takich asów Lecha jak Tiba, który grał bardzo słabo.

Inny rezerwowy Skóraś przeprowadził rajd, po którym w 80. minucie Ishak miał doskonałą okazję bramkową, w której trafił w poprzeczkę. Młody Skóraś był wyróżniającą się postacią ostatnich minut spotkania. Wtedy Kolejorz znów dominował i miał wyborne szanse na podwyższenie rezultatu, przeszywając Zagłębie akcjami raz za razem.