statystykiradwar

Warta utknęła w korku na mecz z Radomiakiem i nie dojechała – Radomiak Radom vs Warta Poznań

Radomiak miał niewyrównane rachunki z Wartą Poznań. To przez ekipę Piotra Tworka musieli czekać kolejny rok, aby w końcu awansować do ekstraklasy. Dziś po niezbyt emocjonującym spotkaniu udało im się zemścić.

Przed studiem do spotkania zdarzyła się dość ciekawa sytuacja. Kanał CANAL+ Sport pomylił się i wyświetlił animację ze śpiącą złotą rybką, nad którą widniał napis ,,Rybka śpi, śpij i ty”. Nie był to najlepszy prognostyk, ale niestety okazał się dość adekwatny do przebiegu pierwszej połowy.

Mecz rozpoczęliśmy od żółtej kartki dla Aleksa Ławniczaka już w 15 sekundzie. Jest to najszybsza żółta kartka w tym sezonie ekstraklasy oraz jedna z najszybszych ogólnie w historii tej ligi. Od początku to Radomiak był zespołem, który bardziej mnie przekonywał. Brakowało jednak konkretów, a z minuty na minutę Warta zaczęła się coraz bardziej przebijać. Od 20 minuty gdy silny Wiatr przerodził się w strugi deszczu, obie drużyny zaczęły grać na podobnie słabym poziomie. Żaden zespół nie chciał się przebić, a samo spotkanie można było nazwać typową ekstraklasową „kopaniną”. Zarówna Warta, jak i Radomiak grali bardzo twardo, co przy takiej pogodzie mogło skończyć się opłakanie. Jedyny celny strzał został oddany przez Jakubika w 22 minucie. Sam zawodnik jednak przyznał, że był to taki centrostrzał, uderzenia na aferę, które miało zaskoczyć Lisa przy takiej ulewie.

Po tej 1 połowie pochwała należy się Filipowi Majchrowiczowi. Zastanawialiśmy się, czy po powrocie Mateusza Kochalskiego młody bramkarz będzie w stanie utrzymać miejsce w pierwszym składzie. Dziś ze względu na to, że Kochalski nie był w rytmie meczowym, to właśnie Majchrowicz wyszedł w wyjściowej jedenastce i trzeba przyznać, że dobrze sobie poradził. Był bardzo pewny w bramce i popisał się świetną interwencją po kombinacyjnej akcji przeprowadzonej przez Zrelaka i Jakóbowskiego.  Co prawda sędzia liniowy wskazał podniósł chorągiewkę pokazując, że jest spalony, ale po głębszej analizie przy pomocy VAR-u mógłby spokojnie zmienić swoją decyzję.  Zaimponował mi także Miłosz Kozak, wygrywał wiele pojedynków na skrzydle, zaliczył kilka ciekawych wrzutek i generalnie był bardzo widoczny w ataku. Tego samego nie można powiedzieć o Szymonie Czyżu z Warty Poznań. Jako 10 odpowiada za kreowanie gry i dynamizowanie akcji, a dziś był całkowicie niewidoczny.

Drugą połowę, chociaż nie była festiwalem bramek, można spokojnie uznać za o wiele ciekawszą. Radomiak wykrystalizował swoją przewagę i wyglądał o wiele lepiej. Przeprowadzał wiele akcji po skrzydle, które kończyły się groźnymi podaniami w pole karne. Po jednej z takich akcji sędzia Tomasz Musiał podyktował karnego. Według arbitra Raphael Rossi był faulowany przez Grzesika. Czy karny był słuszny? Nie jestem pewien, na pewno był bardzo dyskusyjny, a faul jeżeli rzeczywiście można go nim uznać, był dość miękki. W każdym razie sędzia podtrzymał swoją decyzję, a do karnego podszedł kapitan Radomiaka – Leandro. Miał on okazję do strzelania swojej 100 bramki dla klubu z Radomia, ale niestety, nie najlepiej wykonał tego karnego.  Słaby strzał Brazylijczyka wykorzystał Adrian Lis, broniąc jedenastkę. Warta miała świetną sytuację, aby całkowicie odwrócić przebieg spotkania. W 67 minucie Czyżycki dograł świetną piłkę do Corryna, ale Belg niestety źle złożył się do tego uderzenia i trafił obok bramki. Radomiak dalej cisnął mocno ekipę z Poznania. Tak naprawdę poza wspomnianą przeze mnie sytuacją Warta nie stworzyła sobie żadnej klarownej szansy na strzelenie bramki. Wszystkie znaki na niebie wskazywały na to, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem. Radomiak miał jednak trochę inne plany. W 2 minucie Meik Karwot dograł świetną piłkę do Mario Rondona, którego krycie odpuścił młody Matuszewski. Wenezuelczyk huknął na bramkę Warty i w ostatnich chwilach tego spotkania wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Zemsta się dokonała. Asysta Meika Karwota to prawdziwa wisienka na torcie dla jego występu. Poza tym kluczowym dograniem należy docenić to jaką pracę wykonywał w środku pola. Był prawdziwym utrapieniem dla piłkarzy Piotra Tworka.

Można mieć lekki żal do Wart Poznań. Mecz wyglądał tak, jakby zgubili się w drodze do Radomia i nie zdołali dojechać na miejsce. Kilku zawodników zagrało poniżej poziomu, do jakiego nas przyzwyczaili w poprzednich kolejkach. Radomiak za  to może pochwalić się 2 zwycięstwem na poziomie PKO Ekstraklasy. Sezon jest długi, ale jeżeli będą grali wciąż na tak wysokim poziomie nie widzę powodu, dla którego nie mogą powtórzyć ubiegłorocznego sukcesu Warty, a kto wie? Może nawet go przebiją?

Radomiak Radom 1:0 Warta Poznań: 92’ Mario Rondon