statystykirakow

W Krakowie Raków na remis

Raków bezbramkowo zremisował z Cracovią w 20. kolejce Ekstraklasy. Zespół Marka Papszuna zagrał przeciętne spotkanie, a dodatkowo kończyła mecz w dziesiątkę po czerwonej kartce z 75. minuty.

Pierwszy strzał w meczu miał miejsce po rzucie rożnym wykonywanym przez Cracovię. Na korner wybijał świeżo upieczony wybranek  Sousy, obrońca Piątkowski. Chwilę później w kierunku bramki uderzał defensor gości Dawid Szymonowicz, ale to była piłka, przy której popisać mógł się Holec.

Dużą aktywność na prawym skrzydle pokazywał, a jeszcze większą chciał udowodnić Tudor, ale początkowo wychodziło mu niewiele. Często domagał się dogrania, ale gdy je dostawał, to wykonywał złe ruchy, zaliczając sporo strat. To jednak on był w pierwszej połowie najbliżej asysty.

W 45. minucie właśnie Chorwat zagrał płasko wzdłuż linii bramkowej, a piłka minęła bramkarza i rywali, wydawało się, że Gutkovskis skierują ją do siatki. Futbolówka w ostatniej chwili podskoczyła i napastnik gospodarzy w nią nie trafił. Raków tym samym w pierwszej części meczu nie oddał żadnego strzału na bramkę Cracovii.

Fatalne pudło Gutkovskisa z końcówki pierwszej połowy było, jak się później okazało, „ozdobą” spotkania. Choć na początku drugiej połowy Raków wykonał celny strzał w światło bramki rywali, to okazało się, że był on też ostatnim takim akcentem z ich strony. Ivi podniósł futbolówkę nad murem uderzając z rzutu wolnego, ale Niemczycki wywiązał się ze swoich obowiązków bez zarzutu.

Nie było też za co chwalić Cracovii, choć może na słowa pochwały zasłużył aktywny i „siejący” wiele wiatru Kosecki. Gra w drugiej połowie zaostrzyła się, czego efektem była też czerwona kartka dla Arsenicia. Stoper gospodarzy wyleciał z boiska w 75. minucie po tym jak na środku boiska faulował mijającego go Alvareza.

„Pasy” grały z przewagą jednego zawodnika, ale użytku z tego zrobić nie umiały. Mało do gry wnieśli zawodnicy rezerwowi, ale Sebastian Strózik wprowadzony za Koseckiego, błysnął celnym dośrodkowaniem na głowę Pelle van Amersfoorta. Tyle tylko, że Holender się tego nie spodziewał i główkował daleko obok słupka.