statystykijaglpo

Prawo Ekstraklasy przypomniało o swoim istnieniu

Jagiellonia była skazana na pożarcie przez rozpędzonego Lecha Poznań. Tym bardziej…oczywistym wydaje się rezultat tego meczu. Nieważne, że przyjezdni stworzyli więcej sytuacji potwierdzając poniekąd swój ligowy status, skoro strzelili o bramkę mniej niż rywal. „Duma Podlasia” dzielnie walczyła i mimo tego, że piłkarsko długi momentami wyglądała bardzo przeciętnie, wyszarpała arcyważne trzy punkty.

Przyjezdni szybko narzucili swój porządek. Już w 14. minucie mogli się cieszyć z gola, ale bramka Ishaka nie została uznana z powodu pozycji spalonej. Kilka minut później w dogodnej sytuacji był Ba Loua, ale uderzył obok bramki. Na odpowiedź „Jagi” trzeba było czekać długo, ale jak już nastąpiła, to była konkretna. Po płaskim zagraniu Prikryla Cernych strzelał piętą, ale minimalnie chybił. Odpowiedź „Kolejorza” była błyskawiczna. Najpierw groźny, ale niecelny strzał oddał Amaral, a parę minut później Salamon spudłował po świetnym rajdzie Kamińskiego. Tuż przed przerwą kapitalną szansę miał Imaz, ale przegrał pojedynek sam na sam z Bednarkiem, a dobijający Nastić nie zdołał wepchnąć piłki do bramki. Także na tą sytuację odpowiedziała drużyna z Poznania, ale Kallstroom spudłował w niezłej sytuacji.

Po przerwie Lech stał się mniej agresywny, a Jagiellonia zaczęła wietrzyć szansę na wygraną. Tym bardziej, że „Duma Wielkopolski” postanowiła dać prezent. Bartosz Salamon źle zgrał głową przed własnym polem karnym, przez co piłkę przejął Jesus Imaz, który ten błąd wykorzystał i pokonał Bednarka. Euforia zapanowała nie tylko na trybunach, ale również na ławce trenerskiej gospodarzy. Nic dziwnego, bo ten gol mógł zatrzymać narastającą krytykę wokół Ireneusza Mamrota. Do osiągnięcia tego celu wystarczyło 20 minut solidnej gry w obronie. Jak się później okazało, łatwo nie było. Najbliżej gola wyrównującego Lechici byli w 89. minucie, kiedy Marchwiński z bliska nie trafił w bramkę Steinborsa. Rozczarowany mógł być nie tylko Maciej Skorża, ale liczna grupa przyjezdnych z Poznania, która niedawno zrezygnowała z bojkotowania spotkań ulubionej drużyny.

Lech po tej kolejce utrzyma fotel lidera, ale przewaga nad grupą pościgową może zostać roztrwoniona nawet do jednego punktu. Jedna wygrana Jagiellonii pozwoliła wskoczyć aż na 5. miejsce, ale w trakcie tej kolejki najpewniej tej pozycji nie utrzyma.