W 20. kolejce Lotto Ekstraklasy Pogoń Szczecin pokonała Śląsk Wrocław 2:1. Było to zasłużone zwycięstwo „Portowców”, które odzwierciedliło różnice między drużynami w ligowej tabeli. Jest to już siódme kolejne zwycięstwo podopiecznych Kosty Runjaicia na własnym stadionie.
Gra na początku była, delikatnie mówiąc, drętwa. Piłkarze obu drużyn myśleli pewnie o tym gdzie kupić świątecznego karpia lub co dać pod choinkę, jednak te bardzo ciekawe dylematy sprawiły jednocześnie, że tego nie dało się oglądać. Optyczną przewagę miała Pogoń, jednak konstruowanie ich akcji szło niczym krew z nosa. Goście obudzili się tuż przed przerwą. Poważne ostrzeżenie dał strzał Arkadiusza Piecha, jednak piłka minimalnie minęła bramkę. Drugiego już nie było. Obrońcy Pogoni zastosowali nieudolną pułapkę ofsajdową, przez co Marcin Robak biegł przez pół boiska w samotności. Wprawdzie próbował go dogonić Malec, jednak Robak nic sobie z tego nie robił i „wyprosił delikwenta”. Takich sytuacji 36-latek nie ma w zwyczaju marnować, więc to Śląsk w lepszych humorach schodził do szatni.
„Portowcy” od razu wzięli się do roboty i to na tyle, że bramka wyrównująca wydawała się być kwestią czasu. Sygnał do ataku dał Delev. Następnie błędu Słowika nie wykorzystał Guarrotxena. Drużyna Kosty Runjaicia wreszcie dopięła swego w 67. minucie. Kapitalnie zachował się Kamil Drygas, który będąc tyłem do bramki, zdołał się odwrócić i przy tym uderzyć w bramkę Załuski nie do obrony. Remis jednak gospodarzy nie interesował. Niemal od razu po celebracji gola wyrównującego, bardzo groźny strzał oddał Podstawski, jednak piłka poleciała minimalnie za wysoko. Wysiłki gospodarzy zostały wynagrodzone już 5 minut po bramce na 1:1. Najpierw Majewski trafił w słupek, następnie Guarrotxena na spokojnie trafił do pustej bramki. Od tamtej pory mecz wrócił do stanu początkującego, czyli zwykłego paździerzu. Jedynym momentem, kiedy nie można było zasnąć, była przepychanka między dwoma napastnikami – Robakiem a Guarrotxeną. Na tym emocje się skończyły. Pogoń przerwę zimową spędzi na pewno w górnej połówce tabeli. Śląsk może nawet wylądować w strefie spadkowej. Wystarczy wygrana Górnika Zabrze w Gdańsku. Mimo wszystko, 14 czy 15. miejsce po 20. kolejkach dla Śląska jest katastrofą. Nowy trener „Wojskowych” będzie miał pełne ręce roboty.