statystykijagrcz

Jagiellonia pieczętuje tytuł mistrzowski Legii. Fakt. Nie opinia.

Utrata punktów przez Raków w meczu z Jagiellonią zamyka kwestię Mistrzostwa Polski. Tytuł ponownie trafia do Warszawy. Wprawdzie drużyna spod Jasnej Góry bardziej zasługiwała na zwycięstwo, jednak nie zdołała postawić przysłowiowej kropki nad i. Podopieczni Rafała Grzyba zagrali o niebo lepiej niż w spotkaniu z Wartą, mimo tego nadal jest wiele do poprawy.

Sygnał do ataku jako pierwsi dali gospodarze. W 4. minucie Dominik Holec musiał się wykazać po strzale Imaza. Dla „Jagi” były to miłe złego początki. W 8. minucie bliski gola był Gutkovskis, ale nie zdążył dobiec do podania Lopeza. Jeszcze lepszą szansę Łotysz mógł mieć w 24. minucie. Tudor zgrał piłkę do pustej bramki, ale Prikryl w ostatniej chwili wybił na rzut rożny. Chorwat nie tylko dobrze odgrywał kolegom, ale także starał się sam wpisać na listę strzelców. W 27. minucie po jego strzale był rykoszet, ale Steinbors zdołał wybić piłkę, jednak w jej kierunku wbiegali już dwaj zawodnicy Rakowa. Dobitka Jacha także padła łupem doświadczonego bramkarza białostoczan. Kolejny „skalp” 36-letni golkiper zaliczył chwilę później, kiedy z ostrego kąta próbował go pokonać Poletanović. Szkoda, że występ byłego bramkarza Górnika Zabrze zakończył się przedwcześnie. Na bramkę po krótkiej przerwie wrócił Xavier Dziekoński. „Żółto-czerwoni” w końcówce pierwszej odsłony trochę przebudzili się z letargu. W 42. minucie Bartosz Frankowski podyktował rzut karny dla „Jagi”. Po analizie VAR decyzja ta została wycofana, ponieważ arbiter nie dopatrzył się kontaktu Imaza z broniącym się Jachem.

W drugiej odsłonie działo się mniej, choć nadal inicjatywa stała po stronie gości. Przez długi czas najwięcej się działo za sprawą duetu Tudora z…Augustynem. Za pierwszym razem obrońca białostoczan wybił piłkę na rzut rożny, za drugim zaś zmusił do interwencji swojego kolegę z zespołu. To była jednak przystawka do tego, co działo się w doliczonym czasie gry. Najpierw najlepszą swoją szansę w tym meczu zmarnował Imaz. Z tej niewykorzystanej sytuacji powstała kontra. Po błędnym ustawieniu i jeszcze gorszej interwencji Augustyna dwóch piłkarzy Rakowa miało przed sobą piłkę i Dziekońskiego. Gdyby biegnący z futbolówką Arak podał do mającego przed sobą pustą bramkę Tudora, kwestia Mistrzostwa Kraju byłaby nadal nierozstrzygnięta. Tak się jednak nie stało.

Punkt pozwolił „Jadze” wskoczyć na 9. miejsce w tabeli. Należy jednak pamiętać, że drużyny które musiały ustąpić pozycję drużynie z Podlasia swoje mecze w tej serii gier jeszcze zagrają. Zespół Marka Papszuna wskoczył na 2. miejsce, jednak zmarnował szansę na stworzenie przewagi nad „Portowcami”. Rywalizacja o srebrny medal Mistrzostw Polski zapowiada się pasjonująco. Nie dość, że obaj pretendenci mają tyle samo punktów, to w ostatniej kolejce drużyny te zmierzą się ze sobą. Oj będzie się działo.