Historyczna wygrana w Lidze Narodów! Bośnia – Polska 1:2!

Wreszcie, po serii 5 meczów bez zwycięstwa kadra Jerzego Brzęczka pokonuję na wyjeździe w Zenicy Bośnię i Hercegowinę, po ciężkim boju 2:1. Bramki po strzałach głową dla naszej reprezentacji zdobyli Kamil Glik i Kamil Grosicki. Dla ekipy gospodarzy bramkę z rzutu karnego strzelił Haris Hajradinović.

Można rzec, lepiej późno niż wcale. Polacy po słabym początku zdołali odwrócić losu spotkania i zdobyć jakże ważne 3 punkty w meczu z Bośniakami. Początek niestety przypominał poprzedni mecz z Holendrami. Nijaka gra, brak pomysłu, polotu, jedna wielka kopanina. Pierwszą część pierwszej połowy idealnie podsumował Kamil Jóźwiak, wykonując bardzo niecelne podanie do znajdującego się na lewej flance Macieja Rybusa.

W ten, po niegroźnej wrzutce w polu karnym Jan Bednarek przewraca bośniackiego piłkarza, a sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr. Po tej bramce, niejeden zaczął wątpić, że przy takiej grze w Zenicy nie zdobędziemy choćby punktu. Jak się okazało, ta bramka zadziałała na naszych piłkarzy pobudzająco. Nasze skrzydła w postaci Jóźwiaka i Grosickiego swoimi szarżami poderwały naszych do walki. Po wrzutce Jóźwiaka Grosicki prawie pokonał Asmira Begovicia. Coraz śmielsze ataki przyniosły skutek w końcówce pierwszej połowy. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Kamila Grosickiego, bramkę ładnym strzałem głową zdobył Kamil Glik.

W drugiej połowie z każdą chwilą Polacy fizycznie wyglądali lepiej na tle rywali pod względem fizycznym. Bośniacy bowiem odczuwali ciężki mecz z Włochami, gdzie postawili wszystkie siły na szalę by wyrwać choćby punkt. W 67 minucie po wrzutce z lewej strony Macieja Rybusa, Kamil Grosicki zdobył bramkę, wyprowadzając nasz zespół na prowadzenie. Niestety po tej bramce wróciły nasze stare demony. Trochę się cofnęliśmy i mało brakło, a Bośniacy doprowadzili by do wyrównania. Warto nadmienić, że dogodną sytuację, a w końcówce nie wykorzystał kilka minut wcześniej wprowadzony Mateusz Klich. Do końca wynik już się nie zmienił, a cała nasza kadra z Jerzym Brzęczkiem na czele mogła odetchnąć z ulgą.

Miejmy nadzieję, że ten w październiku nasza kadra będzie w lepszej formie i zamiast większej ilości negatywów, będziemy mogli więcej ich chwalić. Wygranym tych dwóch spotkań na pewno jest Kamil Jóźwiak, który w oczach ekspertów był najjaśniejszym punktem obu spotkań. Warto nadmienić, że w następnym spotkaniu pauzować będzie Janek Bednarek, a po niecałych dwóch latach, szansę na występ (mimo, że było to ledwie kilka minut) w końcu dostał Karol Linetty.