zapowiedź

Czy Podoliński znajdzie lek na bielskie kłopoty? Łatwo nie będzie

Ostatnią potyczkę Górali z Górnikiem Łęczna w Bielsku pamięta się doskonale. To ten mecz dał bielszczanom utrzymanie w ekstraklasie w poprzednim sezonie i to ten mecz dał kibicom ostatnią jak dotąd możliwość cieszenia się z trzech punktów zdobytych na własnym terenie. Tym razem zagrają jednak na wyjeździe i bez Bartłomieja Koniecznego, który wówczas, końcem ubiegłego sezonu, zdobył w doliczonym czasie gry upragnioną zwycięską bramkę.

W obozie Górali katastrofa za katastrofą. Rozgrywający się przed szeroką publicznością konflikt na linii miasto-Murapol, mocne zgrzyty między władzami klubu a kibicami, tragiczne wyniki sportowe (zaledwie jedna wygrana w 9 kolejkach), a co za tym idzie kolejna zmiana sztabu szkoleniowego, nieistniejąca w praktyce defensywa (najwięcej, bo aż 19 straconych goli), kompromitacja w ostatniej kolejce w meczu z Wisłą (0:6), zakończenie przygody z Pucharem Polski w tym sezonie (przegrana w 1/8 ze Śląskiem Wrocław 0:1), a na dokładkę olbrzymi kłopot z obsadzeniem środka pola na najbliższe spotkanie. Nowy trener, Robert Podoliński będzie miał nie lada zagwozdkę dobierając skład. Anton Sloboda wciąż poza grą, Adam Deja dopiero wraca stopniowo do treningów po kontuzji, Kohei Kato obejrzy mecz w domu, jako posiadacz czterech żółtych kartek, a Mateusz Możdżeń gra w Podbeskidziu poniżej przeciętnej… Dodatkowo wciąż bez Chmiela, Koniecznego i Jarocha.
Jak więc wziąć się za łęcznian, którzy dostali wiatr w żagle? Po serii nieudanych meczów nagle okazało się, że potrafią wygrywać. Dwie ostatnie kolejki to 6 punktów na ich koncie: wygrana u siebie z Wisłą i na wyjeździe z Koroną. Wprawdzie w Kielcach poważnej kontuzji doznał obrońca Adrian Basta, co na dłużej wyłącza go z gry, ale pozostali zawodnicy są do dyspozycji trenera Szatałowa. Głównymi egzekutorami przeciwników są w tym sezonie Grzegorz Bonin, Grzegorz Piesio i grający jeszcze kilka miesięcy temu w drużynie Górali Bartosz Śpiączka. Przyglądając się ich dyspozycji i zestawiając ją z tym co robią bielscy obrońcy ciężko obstawiać gości w roli faworytów.

Obecnie bielszczanie zajmują 14. miejsce w tabeli z 7 punktami na koncie. Łęczna zgromadziła o 6 punktów więcej, co daje jej 9. pozycję. W ubiegłym sezonie Górnicy wprawdzie nie pokonali drużyny prowadzonej obecnie przez trenera Podolińskiego, jednak ogólny bilans gier między tymi dwoma zespołami wypada na korzyść Łęcznej. Szczególnie dobrze grywało się im dotąd z Góralami u siebie. Czy im tym razem mecz wpisze się w taki scenariusz? Przekonać się można w sobotę, start o 15:30.