Zgodnie z planem
Mecz we Wrocławiu zakończył się tak jak zakończyć powinien. Wygrali gospodarze. Skromnie, bo skromnie, ale zawsze. Wygraną piłkarze Śląska udokumentowali swoją przewagę nad resztą stawki „około pucharowej”.
Sam mecz zupełnie bez historii. Śląsk wygrał zasłużenie. Dwie bramki zdobył Flavio Paixao (13 i 69 minuta z karnego). Pogoń odpowiedziała golem najlepszego swojego piłkarza w całym sezonie Rafała Murawskiego w 56 minucie.
Był to ostatni mecz dla wielu piłkarzy w swoich klubach. Pogoń jest o krok od rewolucji kadrowej. W Śląsku mimo iż są puchary, też zanosi się na wiele zmian w kadrze. Szkoda, ze mimo wszystko udany dla Śląska sezon obejrzało ledwie 8 tysięcy widzów.
Inna sprawa jest z Pogonią… Wieści o rewolucji to jedyne usprawiedliwienie dla Czesława Michniewicza. Odpuszczenie walki w grupie mistrzowskiej, wczesne „odpalenie” kilku graczy oraz słynna postawa „Portowców” w Poznaniu, każą się mocno zastanowić nad sensem sportowej rywalizacji i czy warto pozostawiać takiego szkoleniowca na stanowisku (a wiemy, że za uszami sporo ma). Paradoksalnie jedyny punkt wywalczony przez Pogoń w Krakowie z Wisłą, może miał wpływ na wiele innych zespołów i ostateczne rozstrzygnięcia.
Sam mecz bez historii i raczej do zapomnienia. W Pogoni nie debiutował nikt, zaś w Śląsku nikt na szczególne wyróżnienie nie zasługuje.