Przeglądaj: Strona główna / To był ciężki sezon, nie zapomnę go nigdy…

Menu

Skip to content
Header image

Tylko EkstraklasaLogo

Twój portal o Ekstraklasie

Menu

Skip to content
  • Lotto Ekstraklasa
    • Newsy
    • Tabela i terminarz PKO Ekstraklasy
    • Statystyki
      • Klasyfikacja strzelców Ekstraklasy
    • Transfery – zima 2025
    • Centralna Liga Juniorów
  • Fortuna 1. Liga
    • Newsy
    • Tabela 1.ligi
    • Terminarz 1.ligi
    • Klasyfikacja strzelców 1. ligi
  • Puchar Polski
    • Newsy
  • Europejskie Puchary
    • Conference League
      • Liga Konferencji
    • Liga Europy
    • Liga Mistrzów
  • Reprezentacja Polski
    • Newsy
    • Terminarz
    • Eliminacje Mistrzostwa Świata 2026
    • Liga Narodów 2024
  • Publicystyka
    • Felietony
    • Podsumowania
    • Historia
    • Fanzone
    • Multimedia
  • Galerie

To był ciężki sezon, nie zapomnę go nigdy…

Kacper Gruszka | 21 maja 2019 | Felietony, Publicystyka | 40 wyświetleń | Zostaw odpowiedź

Styczeń 2019: Wisła Kraków staje na skraju bankructwa. Wydaje się, że tylko cud może uratować Białą Gwiazdę.
Luty 2019: Błaszczykowski, Królewski i Jażdżyński ratują klub przed upadkiem.
Maj 2019: Podopieczni Stolarczyka zostają mistrzami grupy spadkowej.

Dobra, może uznacie mnie za głupca, ale jak dla mnie w Wiślackim słowniku nie istnieje termin – „niemożliwe”. To co zrobili w tym roku gracze, cały sztab szkoleniowy i przede wszystkim kibice zasługuje na największe słowa uznania nie tylko w Polsce. Powiem więcej, nie zasługuje na największe słowa uznania nie tylko w Europie, ale na całym świecie.

Może już nie będę rozpisywać się o tym w jak bezczelny sposób Wisła została wyrolowana przez Vannę Ly i Matsa Hartlinga. To z pewnością nadal wszyscy pamiętacie. Jednak czy większość z Was zdaje sobie sprawę z tego, czego w tym sezonie dokonali gracze Stolarczyka? Ci goście od początku sezonu mieli pod górkę. Mam na myśli letnie okienko transferowe w 2018 roku, kiedy Wisła straciła sporo ważnych zawodników w tym podporę linii pomocy, Pola Lloncha, a także najlepszego zawodnika ligi – Carlitosa. Jak się później okazało była to jedyna kropla w morzu kłopotów Białej Gwiazdy w tym sezonie. Sezonie, który przeszedł do historii z wielu powodów. Można uznać, że w większości tych poza sportowych.

Będzie krótko, ale na temat. Ten tekst jest skierowany do tych, którzy w Wisłę nie wierzyli, którzy w Wisłę nadal wątpią i do tych, którzy z Wisły szydzą. Kłopoty finansowe tego klubu są na porządku dziennym już od blisko dekady, to prawda. Klubowa kasa wcale nie pęka w szwach, ale ci ludzie jakoś dają radę. Ci ludzie mimo ogromnych kłopotów ograli mistrza Polski z poprzedniego sezonu 4:0 (!), ci goście zwyciężyli dwukrotnie w derbach z Cracovią (2:0, 3:2), ci goście dokonali naprawdę spektakularnych powrotów, jak w meczu z Lechem (5:2), czy Lechią Gdańsk (5:2). To oni dostarczali kibicom w tym sezonie najwięcej emocji, oni generowali dodatkową adrenalinę. Piłkarze z Reymonta tworzyli w tym sezonie widowiska przez wielkie W. Nawet w meczach z Zagłębiem Sosnowiec, spadkowiczem obecnego sezonu Biała Gwiazda potrafiła stworzyć show.

Zdarzały się momenty słabości. Dobra, tych momentów było całkiem sporo, ale kto oprócz Piasta w tym sezonie ich nie miał? Jednak Wisła potrafiła zatuszować swoje niedoskonałości i mimo stąpania na granicy przepaści zdołała idealnie zbalansować finansowe perturbacje z dobrą grą na boisku. Tutaj graczom nie przyświecało powiedzenie, że jak nie ma sianka, to nie ma granka. Szacunek za to należy się ogromny.

A kibice? Oni są niesamowici. Blisko 18 tysięcy wykupionych karnetów w rundzie wiosennej, wykupiona cała kolekcja koszulek Linii Życia, a także ciągłe składki na Socios Wisła sprawiły, że jakoś to się trzymało kupy. Każdego dnia nie było wiadomo, jak potoczą się losy tego klubu, nikt nie wiedział co stanie się następnego dnia. Nikt oprócz fanatyków Białej Gwiazdy. Oni wiedzieli, że mimo gorszego okresu i tak przyjdą na mecz, wesprą swój klub i pokażą, że ten klub nigdy nie zginie. Bo po prostu na to nie zasługuje.

Sprawy z Dukatem i Sarapatą odeszły w niepamięć. Wszystko za sprawą jednego człowieka, który za swoimi plecami ma całą grupę swoich podopiecznych. Rafał Wisłocki, czyli prezes Wisły Kraków narodził się z przypadku. Początkowo sam w to niedowierzał, jak wspominał kilkukrotnie w wywiadach, ale potrafił wyciągnąć klub z tarapatów. Nie potrzebował do tego zbyt dużego doświadczenia. On po prostu był jednym z kibiców, dobrze wiedział o co chodzi, co trzeba zrobić, by kiedyś było lepiej. Kiedyś miałem przyjemność wziąć udział w dość długiej konferencji Pana Rafała dotyczącej ratowania klubu w okresie kryzysu. Tam nie padały ogólnikowe hasła. Tam nie padały także żadne nierealne pomysły. Wisłocki ma plan, który świetnie realizuje i oby tak dalej.

No i Kuba Błaszczykowski. Piłkarz, bez którego być może teraz Wisły by nie było. To on dał impuls wszystkim piłkarzom, pracownikom i nawet samemu sztabowi szkoleniowemu, że będzie dobrze. Pożyczkodawca Wisły, piłkarz, legenda. Coś więcej? Chyba nie. Przecież sami dobrze wiecie jaki jest Kuba.

Wisła Kraków była, jest i będzie czy tego chcecie czy nie. Jestem jej kibicem od ponad dziesięciu lat i nigdy nie miałem momentu zwątpienia. Nigdy nie wierzyłem w to, że ten klub kiedyś może zniknąć z piłkarskiej mapy Polski. Biała Gwiazda otrzymała licencję na nowy sezon, wzmocniła się także Davidem Niepsujem z Pogoni Szczecin. Wiele mówi się także o tym, że do Krakowa przybędzie Michał Mak z zespołu Lechii Gdańsk. Wiadomo jednak, że w zasadzie jak co okienko klub z Reymonta opuści kilku podstawowych graczy. To stoi tu na porządku dziennym. Jednak wierzę w to, że Stolar i spółka po raz kolejny ułożą małe elementy i stworzą jedną, spójną całość. Wisła Kraków nigdy nie zginie, to Wam gwarantuję. Gwarantuję Wam też, że Wisła w przyszłym sezonie wróci mocniejsza.

(foto: Wisła Kraków)

Felietony, Publicystyka | Tagi Maciej Stolarczyk, Rafał Wisłocki, Wisła Kraków

O autorze

Kacper Gruszka

Sympatyk Wisły Kraków, a także miłośnik Premier League i Bundesligi. Prawdziwy postrach osiedlowych orlików. Skuteczny niczym Harry Kane i szybki jak Pierre-Emerick Aubameyang. Ciągle czeka na powrót Białej Gwiazdy do europejskich pucharów.

Related Posts

Czy Pogoń przerwie fatalną passę na wyjeździe?→

Powrót marzeń. Kuba Błaszczykowski zapewnił Wiśle trzy punkty!→

To będzie wielkie, piłkarskie święto. Wisła Kraków podejmuje u siebie Śląska Wrocław!→

Wisła Kraków odzyskała licencję na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej!→

  • jagiellonia

    Jagiellonia bierze na celownik zawodnika z La Liga!

    14 czerwca 2025 / Krystian Mazur
  • Kolejny zawodnik opuszcza Pogoń!

    14 czerwca 2025 / Krystian Mazur
  • Michal Gašparík – ocena bohatera

    6 czerwca 2025 / Adrian Kaczmarek
  • Kamiński kuszony powrotem do Ekstraklasy, ale nie do Lecha!

    30 maja 2025 / Krystian Mazur
  • Widzew wygrał wyścig po Fornalczyka?!

    30 maja 2025 / Krystian Mazur
  • Górnik podwędził zawodnika Jagiellonii!

    29 maja 2025 / Krystian Mazur
  • Raków wykupił napastnika!

    29 maja 2025 / Krystian Mazur
  • Napastnik z Eredivisie dołącza do Jagiellonii!

    28 maja 2025 / Krystian Mazur
  • Pogoń traci wartościowego zawodnika

    28 maja 2025 / Krystian Mazur
  • Lech interesuje się napastnikiem z ligi cypryjskiej

    26 maja 2025 / Krystian Mazur
  • Pogoń podpisuje zawodnika, który zna smak spadku z Ekstraklasy

    26 maja 2025 / Krystian Mazur
  • Młody, perspektywiczny zawodnik Pogoni przenosi się do Widzewa

    26 maja 2025 / Krystian Mazur
  • Mistrzowskie wahadło w Katowicach

    18 maja 2025 / Adrian Kaczmarek
  • Dwudaniowy obiad w Lublinie

    18 maja 2025 / Adrian Kaczmarek
  • Lech na autostradzie ku mistrzostwu. Czy dowiozą prowadzenie do końca?

    18 maja 2025 / Krystian Mazur

Kto zostanie Mistrzem Polski?

View Results

Loading ... Loading ...
  • Polls Archive
  • Facebook
  • Twitter
 
 
 
 

©2012-2025 Tylko Ekstraklasa - Twój portal o Ekstraklasie

Menu