010422kas0078

„Dawaj, może zatańczymy?” Kiedy piłka żyje poza meczem.

Piłkarska pustynia. Wyprawa kibiców idąca przez świat dotarła do futbolowej wersji Sahary. Do okrążenia świata wystarczy przejść przez przerwę między ligami. Urozmaicona jest różnymi fatamorganami (sparingi) i prawdziwymi zbiornikami z wodą (Liga Narodów, baraże). Jednak choć ta posucha wygląda tragicznie, możemy się skupić na tym co chowa się za dyskusjami, emocjami, po prostu kibicowaniem. Za codziennym życiem z piłką w sercu.

Drzewa nie przerosną

Styczeń, zapewne jakiś szary poranek. Wtedy po już kilku miesiącach nowej pracy podjąłem dosyć trudną decyzję – rezygnuję z gry w piłkę. Zwyczajnie nie wyrabiałem, wszystko wokół się zmieniło, ja potrzebowałem odpoczynku, a nie kolejnych godzin biegania. Jakiż jest mój śmiech teraz, kiedy zaledwie kilka miesięcy później mam przygotowany harmonogram na przyszłe treningi, kursy, nawet wyjazdy na mecze. Do tego już jakiś czas zawsze w aucie mam piłkę. A tak, by jak nie zapomnę o jej istnieniu, wziąć ją i pokapać z najbliższą ścianą/krawężnikiem. Ta pasja może momentami zmniejszyć swój pomień, ale nie wygaśnie.

Na pewno wie o tym pewien Japończyk. Kazuyoshi Miura, bo o nim mowa, gra obecnie w Suzuka Point Getters. Być może szczebel nie jest najwyższy, w końcu to czwarta liga. Jednak najpiękniejsze jest co innego. Miura urodził się w 1967 roku i skończył 55 lat. A my nadal uważamy, że 32 – latek powoli zbliża się do końca kariery. Oczywiście pewnego poziomu nie da się osiągnąć, ale czy nie chodzi o to by to była zabawa? To właśnie czerpanie tak zwanego „fanu” zapewne sprawia, że u nas w kraju mamy aż 75 – letniego zawodnika. Jest nim Andrzej Piwowarczyk, który sam na początku minionego sezonu na łamach Dzień Dobry TVN przyznał, że swoją przygodę obecnie traktuje jak przygodę. Na pewno niesłychanie piękną i niezwykłą przygodę.

W zasadzie też nie można się temu dziwić. Piłka jest prosta. Bierzesz dmuchanego balona ze skóry i kopiesz. Potem dochodzą zasady, umiejętności i pieniądze. Na początek wystarczy okrągły flak i ma się wszystko. Dosłownie wszystko.

Środa wieczór, a mama znów woła

Po szkole spokojnie zasiadłem do obiadu. Miałem szczęście, że była w domu babcia, nie musiałem jeść w szkole. Po najedzeniu do syta szybko pobiegłem do pokoju zrobić matematykę i polski. Zza okna słyszałem już krzyki rówieśników. Tam zaczynał się nasz mecz. Najdłuższy ze wszystkich, bo od spotkania pierwszych dwóch kolegów do całkowitej ciemności. Udało się, że tego dnia nie było za wiele zadane. Minęło pół godziny i już zbierałem się do wyjścia.

Czyż w podobny sposób o swoim dzieciństwie nie może opowiedzieć większość z nas? Cóż, piękne czasy. One najlepiej pokazują, że do zagrania w piłkę potrzeba jedynie samej piłki. Wszystko inne jesteśmy w stanie stworzyć nawet we własnej wyobraźni. Bramki, trybuny, wiwatujących kibiców. To zwykła prostota, która przy pracy i talencie rozwija się do poziomu finału Ligi Mistrzów. Tam na przeciwko siebie stają Karim Benzema i Virgil Van Dijk. I tak samo wtedy pojawia się ta sama myśl jak kiedyś na podwórku: „Choć, zatańczymy.”

Wszechjęzyk w swoim wszechświecie

Czekaliśmy na lekcji aż nauczycielka odda wypracowania. Naprawdę to ostatnie napisałem świetnie. Dysleksja mogła przyczynić się do kilku błędów, ale całościowo powinno być dobrze. Wstałem, moja kolej, podchodzę do pani i szok. Złe słownictwo, zbyt wyrafinowane. „Ale jak to?” – zapytałem zdumiony. Wtedy zrozumiałem, że futbol zmienił mi nawet postrzeganie świata i zasób słownictwa.

Nie trzeba tłumaczyć małemu dziecku kopiącemu pod blokiem co przeszło przez głowę Benzemie w finale. On to rozumie, żyje tym. Wystarczy, że wie co się dzieje wokół niego. I tak slang piłkarski, chyba tak to powinniśmy nazywać, staje się stylem. Odróżnia nas od innych i łączy z niektórymi. Sprawia, że choć na chwilę dorosły człowiek rozmawia z dzieckiem podobnymi słowami i z równą pasją. Jest tylko jedno „ale”. To muszą być pasjonaci piłki nożnej.

Z każdą chwilą poznajemy jego moc. Najbardziej na wielkich turniejach. Wtedy wkoło nas jest wiele innych nacji. Każdy na co dzień może mówić w obcym języku, ale na te 90 minut, z dogrywką w postaci komentarzy do meczu, mówi o piłce. I dlatego nie ma znaczenia gdzie jesteś, na boisku możesz zagrać wszędzie, całkiem przypadkiem. Nie ma ograniczeń, są jedynie wspaniałe historie.