statystyki

Wymęczony remis Lecha, Steinbors uratował punkt dla Arki!

Dość nietypowo, bo w czwartkowy wieczór przy Bułgarskiej odbył się mecz ostatniej tegorocznej kolejki, w której Lech podjął Arkę Gdynia. Gospodarze po serii meczów bez porażki mogli liczyć na łatwiejszą przeprawę niż tydzień temu we Wrocławiu. Nic bardziej mylnego, nawet przy pomocy Zbozienia, który po 25 minutach gry osłabił swój zespół nie zdołali wygrać z gdynianami cały mecz męcząc się z obroną gości.

Od początku spotkania to Lech dłużej utrzymywał się przy piłce i atakował bramkę rywali, Arka starała się odgryźć, ale tylko momentami potrafiła utrudnić grę Kolejorzowi. W 25. minucie nastąpił przełom, Zbozień faulował wychodzącego na czystą pozycję Puchacza, Krzysztof Jakubik nie miał wątpliwości i ukarał obrońcę Arki czerwoną kartką. Dosyć niespodziewanie gra w osłabieniu wyzwoliła w gościach dodatkowe siły, którzy mimo coraz mocniejszych ataków Lecha groźnie kontrowali. Miejscowi próbowali akcji kombinacyjnych, strzałów z dystansu i dośrodkowań, nie byli jednak w stanie sforsować defensywy Arki. Lech napierał, bardzo dobrą szansę na bramkę zmarnował choćby Gytkjaer, które strzał na refleks zatrzymał Steinbors, ale ostatecznie to goście po 45 minutach mogli cieszyć się z prowadzenia. Już w doliczonym czasie gry niepilnowany Młyński pomknął lewą stroną i zagrał w pole karne, a tam Serrarens wygrał pojedynek z Cnomarkoviciem i sprytnym strzałem posłał piłkę do siatki.

Druga połowa to istna nawałnica Lecha na bramkę Steinborsa. Lechici co akcję ostrzeliwali bramkę rywali, ale bez skutku. Gytkjaer, Puchacz, Jóźwiak, Tomczyk, Kamiński czy Moder – każdy z nich próbował szczęścia, żaden z nich nie zdołał jednak pokonać świetnie dysponowanego Steinborsa. Bramkarz Arki był świetnie dysponowany i to głównie jemu gdynianie zawdzięczają wywieziony z Poznania punkt. Jedyny gol dla Kolejorz padł po dobrze wykonanym rzucie rożnym. Dośrodkowywał Jevtić, zagranie przedłużył Gytkjaer, a z bliskiej odległości piłkę do bramki posłał Satka. Lechitom nie można odmówić ambicji i woli walki, bo stworzyli sobie wystarczająco dużo sytuacji, zabrakło jednak skuteczności. Już w doliczonym czasie gry bohaterami mogli zostać wychowankowie, ale po świetnej akcji Jóźwiaka z kilku metrów spudłował Tomczyk.